Wiem, że nie było mnie tu wieki. Szczerze, to prawie już zdecydowałam o zaprzestaniu pisania opowiadań, ale gdy przeczytałam wszystkie Wasze komentarze i prośby, żebym pisała dalej, nie mogłam.
W poprzednim opowiadaniu doszłam już do 82 części. Zamierzam je kontynuować, jednakże w między czasie napisać krótsze, pewnie około 10 częściowe o zupełnie innej sytuacji. Od razu uprzedzam, nie będzie to typowe opowiadanie o FaWi i w życiu Falkowicz pojawi się inna kobieta. Zapewniam jednak, że Adama z Wiktorią nigdy nie połączę.
Po tym jakże "krótkim" wstępie zapraszam na wyjątkowo "długą" część, która chyba ma mniej niż moja przedmowa, ale cóż.
Byli w związku od kilku miesięcy. Był to związek, który zaczął się od niepozornego romansu nieposłusznej podwładnej z krnąbrnym profesorem. Kochali się, przynajmniej w takim przekonaniu żył profesor. Kierując się tymi właśnie uczuciami postanowił kupić złoty pierścionek z wielkim brylantem. Kochał tę kobietę, był tego pewien po siedmiu miesiącach wspólnego życia. W najśmielszych snach nie spodziewał się jednak, jaką usłyszy odpowiedź.
W poprzednim opowiadaniu doszłam już do 82 części. Zamierzam je kontynuować, jednakże w między czasie napisać krótsze, pewnie około 10 częściowe o zupełnie innej sytuacji. Od razu uprzedzam, nie będzie to typowe opowiadanie o FaWi i w życiu Falkowicz pojawi się inna kobieta. Zapewniam jednak, że Adama z Wiktorią nigdy nie połączę.
Po tym jakże "krótkim" wstępie zapraszam na wyjątkowo "długą" część, która chyba ma mniej niż moja przedmowa, ale cóż.
Byli w związku od kilku miesięcy. Był to związek, który zaczął się od niepozornego romansu nieposłusznej podwładnej z krnąbrnym profesorem. Kochali się, przynajmniej w takim przekonaniu żył profesor. Kierując się tymi właśnie uczuciami postanowił kupić złoty pierścionek z wielkim brylantem. Kochał tę kobietę, był tego pewien po siedmiu miesiącach wspólnego życia. W najśmielszych snach nie spodziewał się jednak, jaką usłyszy odpowiedź.
-Czy ty sobie ze mnie żartujesz? - Spytała wręcz z kpiną w głosie. To nie była ta Wiktoria, którą znał, którą kochał. Nie wiedział, jak bardzo pragnęła zemsty na nim. - Zawsze to ty miałeś gdzieś uczucia innych. Co, nie spodziewałeś się, że to ktoś może wykorzystać twoją naiwność? - Rudowłosa lekarka uśmiechnęła się chytrze, patrząc na zdezorientowanego mężczyznę. - Jako chirurg powinieneś szybciej się orientować w sytuacji. To była gra i to ty przegrałeś. - Kobieta odwróciła się i zaczęła od niego odchodzić. - Miło było pożyć w tych twoich luksusach. Pozwolisz, że ciuchy i kosmetyki zatrzymam! - Krzyknęła idąc do sypialni. Uśmiech nie schodził z jej twarzy, była z siebie dumna, od początku wiedziała, że uda jej się rozkochać w sobie profesora. Pragnęła zemsty, zemsty za te pięć miesięcy wysługiwania się, obrażania i wręcz poniżania jej. Weszła zadowolona do sypialni i zaczęła pakować walizki. Przez te siedem miesięcy przybyło jej wiele rzeczy, bogaty profesor nie szczędził pieniędzy na jej wydatki, a sama Wiktoria nie wstydziła się domagać wciąż więcej i więcej. Miała garderobę pełną ubrań, kilka szafek kosmetyków, kilka szkatułek złota. Sporo zyskała na tym związku.
Falkowicz usiadł na kanapie. Starał się nie czuć nic, ale to było niemożliwe. Bolało go to, na prawdę ją kochał. Zrobiłby dla niej wszystko, a ona powiedziała, że "to była gra". On, wielki profesor, który pomiatał wszystkimi, dał się jej wykorzystać. Teraz próbował wmówić sobie, że to normalne, że takie po prostu jest życie, a on dał zrobić z siebie idiotę. Kilkadziesiąt minut później Wiktoria zeszła po schodach i zniosła kilka walizek.
-Miło był latać po całym świecie, ale na tą wycieczkę za tydzień do Londynu nie pojadę - odparła bezczelnie i wyszła z willi, trzaskając drzwiami. Okazała się zwykłą suką, ale co z tego skoro on ją dalej kochał? Nie mógł znieść myśli, że ona cały czas go oszukiwała. Każdy człowiek ma uczucia. To, że nie okazuje ich ludziom, nie znaczy, że jest ich pozbawiony. Nie mógł znieść bólu, który wewnętrznie czuł. Wyjął z kieszeni czarny, skórzany portfel. Zawsze, nie wiedzieć czemu, nosił przy sobie skalpel. To była już chyba choroba chirurga. Spojrzał na narzędzie chirurgiczne w rozmiarze 21 i przyłożył nuż do ręki, około dziesięć centymetrów nad tętnicą. Nie chciał się zabić, wtedy wszyscy dowiedzieliby się, że wcale nie jest takim twardym, nieposiadającym uczuć profesorem. Przeciął skórę, dalej jednak ból psychiczny był większy, niż fizyczny. Nie chciał uszkodzić nerwów, wykonał obok drugie cięcie. Dopiero teraz rozumiał ludzi, którzy regularnie się tną, których wyśmiewał od słabych. On też był słaby.
Po szpitalu od miesięcy chodziły plotki o związku Consalidy i Falkowicza. Nikt jednak ich nie potwierdził, a Wiktoria wyprowadzając się z hotelu wymyśliła zgrabne kłamstwo o swojej miłości do wyimaginowego mężczyzny. Profesorem Falkowiczem na ogół nikt się nie interesował, nawet jego brat, toteż jego dziwnie smętnego podejścia do życia nikt nie dostrzegł, a rudowłosa lekarka wracając do hotelu oznajmiła przyjaciołom:
-Daniel - bo tak miał na imię jej rzekomy chłopak - nie pasuje do mnie. I tak nic by z tego nie było.
Adam jako jedyny wiedział o związku profesora z lekarką. Pogodził się już z tym, kogo wybrała Wiktoria, oraz z faktem, iż są z Andrzejem spokrewnieni. Rzadko rozmawiali, ale wiedzieli zawsze jak przedstawia się sytuacja życiowa drugiego.
-I co z Consalidą? - spytał podczas jednej z prywatnych rozmów.
-Rozstaliśmy się. Mówię to tylko do twojej wiadomości, ale okazała się niezłą suką.
-Kobieta, jak kobieta, nie? Będą inne, stary. Muszę lecieć. - Chłopak dość szybko wyszedł z gabinetu profesora. Zauważył, że brat jest jakiś smutny, ale uznał, że mu przejdzie i nie miał ochoty robić za brata łatę.
Jak zwykle proszę o komentarze, gdyż tylko dzięki Wam dalej prowadzę tego bloga.
Jak zwykle proszę o komentarze, gdyż tylko dzięki Wam dalej prowadzę tego bloga.
Super że wróciłaś , a opowiadanie jak zawsze świetne.
OdpowiedzUsuńSuper. Prowadź go dalej :) To jest najlepszy blog o FaWi jaki czytałam i powiem szczerze gdyby nie twój blog nie spojrzała bym tak na Falkowicza i nie zastanowiła bym się nad FaWi a teraz już wiem jak do siebie pasują. :) Masz piękne opowiadania świetnego bloga :'( Jest piękny opowiadania są różne. Raz śmieszne, raz wzruszające a raz niesamowicie odmienne. Także pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńZa.je.bis.te :')
OdpowiedzUsuńCzyli, że piszesz ten dramat, o którym ci pisałam.
Smutne i piękne w jednym. Dziękuję za taki piękny początek :') :*
Zajebiaszczo-świetne :** tyle tylko jestem w stanie po tej części napisać :))
OdpowiedzUsuńWow. Pięknie. Lubię czytać takie dramaty.
OdpowiedzUsuńWszyscy w opowiadaniach opisują Falka jako drania bez uczuć, a Wiki jako zranioną przez niego biedną kobietę (co mnie wkurza, nie tylko ona ma uczucia) a ty zrobiłaś zupełnie odwrotną sytuację. I to mi się bardzo podoba. Tworzysz dzieła, serio.
To dopiero początek nowego opowiadania, ale bardzo mi się spodobało i tak mnie zaciekawiłaś, że już chce nexta! ;))
Pisz szybko :*
~ruda
Kiedy next?
OdpowiedzUsuń