LICZBA WYŚWIETLEŃ

niedziela, 26 października 2014

CZĘŚĆ 87 "Szpitalne wariatkowo"

Adam stojąc na korytarzu dostrzegł Borysa wchodzącego do łazienki dla personelu. Rozejrzał się po korytarzu i już miał podejść do drzwi, gdy zaczepiła go Wiktoria.
W: Adam, uzupełniłeś dokumentację?
Ad: Chyba tak, ale pewien nie jestem... w sumie to ja niczego pewien nie jestem.
W: To tak, czy nie? - spytała zniecierpliwiona. 
Ad: Mniej więcej. 
W: Mniej czy więcej?
Ad: Dobra, nie uzupełniłem. - przyznał.
W: Oj Adam, Adam. - pokręciła z niezadowoleniem głową. - Weź ty się, dzieciaku, do roboty. - poradziła i odeszła. Krajewski jednak zamiast "wziąć się do roboty" skupił się z powrotem na czynności, którą przerwała mu rudowłosa lekarka. Rozejrzał się po korytarzu, aby upewnić się, że nikt kto mógłby go opieprzyć nie przechadza się tędy i podszedł do drzwi toalety, po czym kilkakrotnie walnął w  nie pięścią, krzycząc:
Ad: Sraj szybciej!
Jakież było zdziwienie doktora Krajewskiego, gdy z ubikacji wyszedł wściekły mężczyzna, który wcale nie był Borysem, lecz dyrektorem.
T: Ja ci posram! - warknął łysy mężczyzna. - Do roboty się weź! - powtórzył słowa Consalidy i zły jak osa odszedł od Adama, który zdumiony nie odezwał się nawet słowem.

Ag: Miałam dziś takiego pacjenta... - zaczęła z dumą.
W: No mów.
Ag: Po rękach mnie całował. Podziwiał, jaka piękna jestem...
F: Znalazłaś sobie kolejnego narzeczonego? - spytał wchodząc do lekarskiego.
Ag: Pacjenta takiego miałam. Z pół godziny się rozpływał na moją urodą. Sami tacy by mogli być.
W: Ty to jesteś niezła.
F: Przyznaj się lepiej, Agato, który rocznik ten twój amant.
Ag: Nie wiem, normalny. - profesor zaczął się śmiać.
F: Dwudziesty siódmy. - teraz już zarówno Wiktoria, jak i Andrzej śmiali się otwarcie, a Agata poczerwieniała ze złości. - Przykro mi bardzo, pielęgniarki już wszystko wygadały.
W: Nie no, nie wiedziałam, że nasza Agatka w takich gustuje. - po raz drugi wybuchła śmiechem.
Ag: Nie znacie się... na geografii. - wypaliła i wyszła z lekarskiego. 

F: Jak się pani czuje? - profesor z wielką niechęcią zadał to pytanie jednej z pacjentek. 
-Widzi pan, panie profesorze, no tragicznie jest! - zaczęła się żalić. - No proszę zobaczyć. Tą ręką to ja mogę ruszać tylko tak - kobieta podniosła rękę do góry - tak - skierowała ją w prawo - tak - tym razem pacjentka wyciągnęła kończynę w lewo - i tak. - kobieta pokazała przed siebie.
F: Ale z pani mową na szczęście już lepiej. - stwierdził.
-No no wł wła właś właśni ie - zaczęła się jąkać. Właśnie jej przypomniałem, że zapomniała ponarzekać na mowę.
F: Przepraszam panią najmocniej, muszę już niestety panią opuścić. - oznajmił z żalem i wyszedł z sali słysząc za sobą jeszcze jakieś słowa nieszczęścia pacjentki. Gdy tylko Falkowicz opuścił pomieszczenie wyjął telefon i napisał smsa do Adama o krótkiej, lecz za to jakże zrozumiałej treści: "Wypisz wreszcie tą babę" Może i takie słownictwo nie pasowało do profesora, lecz ta właśnie pacjentka doprowadzała go do prawdziwej irytacji, a przebywała na jego oddziale już od dwóch miesięcy.

Ag: Nie będzie żadnego ślubu! Nie będzie żadnego wesela! Zrozumiałeś?! Nie będzie! - wściekła Agata idealnie odegrała rolę Kasi z znanego przed laty filmu "Kogel  Mogel", a dla dopełnienia całej sceny rzuciła butelką wina, którą przyniósł jej amant, o podłogę. Zarówno szkło, jak i czerwony trunek rozprysnęło się po całym gabinecie zabiegowym. 
-Ale Agatko, moja złota brylantowa, najpiękniejsza! - mężczyzna złożył pocałunek na jej dłoni, a blondynka wściekle zabrała rękę.
Ag: Powiedziałam won! - wrzasnęła. - Proszę to wszystko posprzątać! - warknęła w stronę pielęgniarki, która "podpierała ścianę" i ledwo powstrzymywała wybuch śmiechu. Internistka szybkim krokiem opuściła pomieszczeni, a gdy trzasnęła drzwiami starszy mężczyzna skierował pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym w stronę kobiety ubranej w pomarańczowy mundurek. 
-A może pani, siostrzyczko kochana? Ja będę siostrzyczkę na rękach nosił!

T: Doktor Krajewski proszony do profesora! - krzyczał łysy mężczyzna na cały głos. Tretter, gdy tylko Adam wszedł do łazienki, podparł klamkę szafką i kilkoma książkami uniemożliwiając chłopakowi wyjście z ubikacji. - Gdzie jest doktor Krajewski?! Profesor się niecierpliwi! - darł się na cały szpital. Adam szarpał się przez chwilę z drzwiami, lecz gdy usłyszał trzeci komunikat, mówiący, że Falkowicz z dużym zdenerwowaniem oczekuje jego przybycia - postanowił wywarzyć drzwi. Jak pomyślał - tak zrobił i gdy drzwi wypadły z hukiem Tertterowi, który do tej pory ledwo powstrzymywał śmiech zrzedła mina. Adam popędził w stronę gabinetu brata, a dyrektor dalej stał w miejscu z otwartą buzią. 

Przepraszam, że tak krótko i tradycyjnie PROSZĘ O KOMENTARZE!

6 komentarzy:

  1. No pięknie kochana! Nie będzie ślubu -Agatka to ma przeżycia sercowe nie ma co.. Zemsta Trettera wprost genialna. Uff miałaś racje mówiąc, że trudno napisać sensowny komentarz przy takiej ilości snu.. No cóż w skrócie: genialna część, piękny next i świetne opowiadanie. Życzę weny, czasu a przede wszystkim SNU! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Moja droga, po raz kolejny piszę: wszystkie szpitalne historie zdarzyły się na prawdę. W którym szpitalu nie napiszę, bo by mnie jeszcze CBŚ zgarnęło, ale uwierz - zdarzyły się.
      O Jezu... sen by się na prawdę przydał...

      Usuń
  2. Świetna część-warto było czekać!;) Może i często nie wstawiasz, ale jak już wstawiasz to z klasą! I o to chodzi! :))) Czekam na next z niecierpliwością-oczywiscie poczekam ile będzie trzeba (bo kocham!:) ) W ogóle ogromy ukłon za tyle napisanych części! wow!:))) Książkę wydaj, a nie na blogu się marnujesz;)
    Miłej nocy!
    Przy okazji zapraszam do mnie: kami-opowiadania.blogspot.com
    Pozdrawiam/Oliwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      A co do tylu części... jak zakładałam tego bloga to obiecałam sobie, że dojdę przynajmniej do 100, ja zawsze jestem konsekwentna :) Poza tym jak teraz zobaczyłam, że po każdej części jest około 600 wyświetleń to jednak chce się pisać jak się wie, że się ma dla kogo.
      Książki raczej nie wydam, zastanawiałam się nad założeniem drugiego bloga z opowiadaniami - tym razem niezwiązanymi kompletnie z żadnym serialem itp., ale to tylko takie moje rozmyślania.
      Na Twojego bloga już kiedyś zaglądałam. Masz fajny styl pisania, więcej niestety nie jestem w stanie powiedzieć, gdyż po prostu nie jestem fanką KaMi i w ogóle nie oglądam M jak Miłość, więc póki co raczej nie stanę się Twoją czytelniczkę.
      Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu czytelników.

      Usuń
  3. Świetna część! Komentarz krótki, ale nwm co jeszcze mogę dodać :D
    ~ruda

    OdpowiedzUsuń

Proszę, komentujcie.
To bardzo motywuje :)
Można komentować anonimowo. Ogarnęłam to jakoś.