Siedział w gabinecie pijąc mocną kawę i uzupełniając dokumentację medyczną. Dziś kończy o 19:00. - stwierdził przyglądając się grafikowi - A ja o 15:00... Może dziś jest dobry dzień? Nie dowiem się, jeśli nie spróbuję. Audentes Fortuna iuvat. W tłumaczeniu z języka uznawanego powszechnie za "medyczny", a mianowicie z łaciny oznacza to "Szczęście sprzyja odważnym". Może nie było to tak często przytaczane przez lekarzy przysłowie jak znane przez ludzi praktykujących medycynę "Odwaga bez umiejętności, to samobójstwo" , ale mówiono je czasem młodym stażystom, którym brakowało odwagi, a mieli za chwilę wykonywać zabieg, którego się nie da spartaczyć, choćby się nie wiem jak chciało. Było powszechnie wiadomo iż profesor Falkowicz miał umiejętności i to bardzo duże w omamianiu kobiet, więc oświadczania się przedstawicielce płci pięknej w jego wykonaniu nie można było uznać za samobójstwo, jednakże rudowłosa lekarka nie była zwykłą kobietą. Było w niej coś wyjątkowego. Mówią, że charakter kobiety polega na zupełnym braku charakteru, ale bynajmniej nie tyczyło się to Wiktorii. Ona był pewna siebie, temperamentna. W głębi chyba każda kobieta chciałaby taka być, ale niektóre może nie umieją? Tak na prawdę nie wiadomo co je przed tym powstrzymuje. Może strach? Tylko przed czym? Tego także nie wiadomo. Wiadomo jednak iż, doktor Consalida wyznawała zasadę "Od złego chirurga, gorszy jest tylko przestraszony" i stosowała się do niej nie tylko na sali operacyjnej, ale także w całym swoim życiu, czym od zawsze, nawet za dawnych, pamiętnych czasów nienawiści jej i profesora, wzbudzała jego podziw. On podziwiał kogokolwiek, a co dopiero kobietę. Sam nie wiedział jak do tego doszło, już nie mówiąc o tym jak doszło do ich związku, ale za każdym razem gdy się nad tym zastanawiał, cieszył się, że ten jeden raz jego honor przegrał i poddał się miłości do lekarki.
Zadzwonił do restauracji i zamówił kolację na dzisiejszy wieczór.
Kilka minut po piętnastej wszedł do lekarskiego.
W: Cześć. Jedziesz już? - widząc go od razu podeszła do niego i pocałowała obejmując mężczyznę.
F: Chyba tak.
W: Ja tu siedzę do 19:00. Dobrze przynajmniej, że nic się nie dzieje, pogadam z Agatką bo ona też ma dyżur na oddziale.
F: Spokojnego dyżuru, kochanie.
W: No, do zobaczenia w domu. - profesor pocałował rudowłosą lekarkę.
F: Pa. - wyszedł z pokoju lekarskiego, a kobieta usiadła na kanapie oczekując na przyjście blondynki. W szpitalu było wyjątkowo spokojnie, a Wiktoria wiedziała, że zawsze wtedy internistka przesiaduje w lekarskim. Po chwili do pokoju weszła Woźnicka i koleżanki przegadały prawie cztery godziny.
Zaparkowała samochód na podjeździe. Nigdy nie chciało jej się czekać tych kilku sekund, żeby zaparkować pojazd w garażu.
W: Jestem! - weszła do willi. W domu rozległ się stukot jej obcasów. Postawiła pudrową torebkę na szafkę, po czym skierowała się do salonu.
F: Cześć. - podszedł do kobiety i ją pocałował.
W: Cześć. Ja zapomniałam o czymś? - spytała patrząc na zastawiony elegancko stół. Biały obrus, świece i cicha muzyka klasyczna. Przypominało jej to coś, a mianowicie ich pierwszą "randkę". Uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego wieczoru. - Z jakiej to okazji?
F: Z takiej, że jesteś najwspanialszą kobietą. Zapraszam. - odsunął Wiktorii krzesło i zajął miejsce naprzeciw niej, po czym nalał czerwonego wina do kieliszków.
W: Za nas. - uniosła delikatnie kryształowy kieliszek.
F: Za nas. - powtórzył wykonując ten sam gest i upijając łyk czerwonego trunku. Zjedli kolację rozmawiając miło. Potem przesiedli się na kanapę. Siedzieli chwilę w ciszy. Zawsze gdy przenosili się od stołu na kanapę na chwilę zapanowywała cisza.
F: Wiki... - Kobieta spojrzała na niego. Zawahał się chwilę. Audentes Fortuna iuvat - pomyślał. Mimo to bał się jej odpowiedzi. Wiedział, że ryzykuje. Nie oszukujmy się, zawsze gdy kobieta odmówi wyjścia za mąż w związku powstaje dziwny dystans. Cóż, teraz albo nigdy. - Jesteś pierwszą i jedyną kobietą, którą pokochałem. Zmieniłaś mnie, zmieniłaś całe moje życie i stałaś się jego jedynym sensem. Przestały się liczyć pieniądze, sława, prestiż, liczysz się dla mnie tylko ty. - mężczyzna uklęknął przed nią wyjmując i otwierając granatowe pudełeczko ze złotym pierścionkiem. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moja żoną? - profesor spojrzał w jej zielone, w tym momencie zeszklone oczy.
W: Tak. - odpowiedziała bez wahania. Była tego pewna, czuła, że to jest to. To jest ten związek, to jest ten mężczyzna. "Ten jedyny", jak to mówią. Profesor nałożył jej na palec złoty pierścionek. Wiktoria pociągnęła go do góry, sama także wstając. - Kocham cię. - powiedziała cicho wpatrując się w szare tęczówki mężczyzny.
F: Ja ciebie też. - Wiktoria podniosła dłoń i przyjrzała się biżuterii.
W: Piękny. - stwierdziła, po czym zaczęła namiętnie całować Falkowicza.
Wiele rzeczy wymaga od nas odwagi. Różnego rodzaju. Gdy mamy zawalczyć o coś w pracy, czy szkole często zżera nas stres i uważamy, że właśnie w tej dziedzinie najtrudniej jest o odwagę. Gdy mamy wyznać komuś miłość dochodzimy do wniosku, że jednak to jest trudniejsze. Jeżeli uda nam się już tego dokonać i czeka nas kolejna sytuacja wymagająca od nas odwagi znowu zmieniamy zdanie. Wszystko wydaje się trudne i niewykonalne, do czasu aż to osiągniemy. Odwaga jest bardzo ważna, bez niej ciężko będzie cokolwiek osiągnąć, za równo prywatnie, czy też zawodowo. Nikt nie zawalczy za nas o nasze szczęście, musimy to zrobić sami. Stracona szansa, jest gorsza niż jej brak. Audentes fortuna iuvat - szczęście sprzyja odważnym. W to wierzmy. Czy nie lepiej jest być optymistą? Na pesymizm zawsze przyjdzie czas, ale jutro. A jak było w piosence śpiewanej przez Edytę Geppert "Jutro zawsze będzie jutro, więc jutro jutra znów nie będzie" i w taki sposób mimo tego, że dzisiejszy świat nie jest tym wspaniałym z bajki, pozostańmy tymi "głupimi" optymistami, którzy wierzą, że wszystko się uda i zawsze gdy jesteśmy niepewni powtórzmy sobie: Audentes fortuna iuvat.
Świetne opowiadanie. Daj dużo Adama.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł ale jakiego ?
UsuńTakiego jaki jest w tych opowiadaniach jest super.
Usuńśliczne. Czekam na next
OdpowiedzUsuńPięknie.Nie wiem ,czy mam się martwić ,ale to było takie podsumowanie ,więc boję się ,że to już koniec....Mam nadzieję ,że nie..
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie ci wyszło:) Też mam nadzieję, ze to nie jest żadne podsumowanie
OdpowiedzUsuńFlorentyna
super ! kocham twoje opowiadania !! pisz dalej ! kiedy next ?
OdpowiedzUsuńZaręczyny <3
OdpowiedzUsuńTo na 100% nie koniec, bo pisałaś, że będziesz to długo pisać :D
~ruda
Piekne. Mam nadzieje że to nie koniec?
OdpowiedzUsuńKidy next ??
OdpowiedzUsuńKiedy coś napiszesz ?
OdpowiedzUsuńWiem że teraz trzeba pozaliczać....
czekamy na next ! :D
OdpowiedzUsuń