LICZBA WYŚWIETLEŃ

środa, 24 grudnia 2014

CZĘŚĆ 93 "Sorry Stefcio..."

F: Co to ma znaczyć?! - Profesor wpadł bez pukania do dyrektorskiej kanciapy (tak, kiedyś był to schowek na miotły). Chirurg trzasnął drzwiami tak głośno, że starszy, łysy mężczyzna aż skulił się na swym, po przecieranym już w niektórych miejscach, fotelu zakupionym na przecenie w Biedronce. Biedny Tretter dał się skusić końcówce 99 i kupił chłam zaoszczędzając na tym całą złotówkę.
T: Coś się stało? - Spytał, instynktownie odsuwając się od ordynatora, jakby ten miał go zaraz pobić.
F: Proszę mi wytłumaczyć dlaczego pan wymienia okna w środku zimy?! I dlaczego będzie pan to robić przez tydzień?!
T: No bo widzi pan, profesorze.... jak zrobimy to do końca 2014 to dostanę zwrot 10% od tego co zapłacę... może wystarczy na wybudowanie panu pomniku przed szpitalem.
Profesor rzucił Tretterowi kpiące spojrzenie.
F: Proszę mi wyjaśnić, dlaczego pan to będzie robił tydzień?! Przecież normalnemu człowiekowi zajmuje to jeden dzień!
T: No tak, ale widzi pan, profesorze, ja muszę jeszcze kupić skalpele i gaziki bo się kończą, więc... zatrudniłem tylko jedną osobę do wymiany tych okien. Może zajmie to troszkę więcej czasu, ale będzie pan miał czym ciąć ludzi.
F: A jakie szanowny pan dyrektor ma propozycje dla lekarzy, którzy nie mają gdzie się podziać przez ten tydzień?
Dyrektor wstał ze swojego fotela, podrapał się po głowie, a po chwili sugestywnie poprawił dwie poduszki i koc leżące na małej kanapie.
F: Rozumiem, że chce pan tu zmieścić dwie osoby?
T: Przecież oni mieszkają u pana, niech pan mi da już spokój... - Tretter spojrzał na podwładnego błagalnie.
F: Wymiana okien ma przebiec sprawniej. - Zażądał. Miał już serdecznie dość goszczenia tej dwójki u siebie w domu. Gdy spotykali się raz na dzień, na godzinę czy dwie wyglądało to o wiele lepiej, niż gdy mieli ze sobą spędzać całe doby,
T: Taka możliwość... jest niemożliwa. - Stwierdziła drapiąc się po głowie, tym razem lewą ręką i z powrotem usiadł na swym fotelu. Tym razem jednak mebel nie wytrzymał ciężaru dyrektora i łysy mężczyzna runął na podłogę wraz ze swym biedronkowym fotelem. Falkowicz zaśmiał się kpiąco i wyszedł z gabinetu, powtórnie trzaskając drzwiami, na co ze ściany spadł jeden z obrazków kupionych w sklepie "Wszystko po 5 złotych". Stefan podniósł się z podłogi strzepując brud z białego fartucha, który dostał w gratisie od firmy farmaceutycznej i patrzył z żalem, to na biedronkowy fotel, to na kawałek papieru, na którym nabazgrolono figury geometryczne. Wiązał z tym malunkiem piękne wspomnienie. Doskonale pamiętał, jak chciał kupić obraz przestawiający kwiaty, lecz nie chciano mu udzielić na niego rabatu, więc ostatecznie zdecydował się na inne działo sztuki. W końcu 4 zł za obrazek, zamiast 5, to już coś. Złotówka na biedronkowym fotelu, złotówka na obrazku i Stefan miał już 2 złote oszczędności. Teraz tylko musiał przekonać panią Marię, żeby sprzedała mu za to kawę, która normalnie kosztuje 2,50zł. Wiedział jednak, że bufetowa się zgodzi - w końcu właśnie dlatego nie wymienił jej jeszcze na automat z kawą - automat by mu rabatu nie dał.


Falkowicz odebrał Consalidę z lotniska. Przyleciała o godzinie 15.00, więc profesor już półtorej godziny przed zakończeniem swojego dyżuru opuścił szpital bezczelnie mówiąc niezadowolonemu Tretterowi, że na niego już pora uśmiechając się przy tym jak zwykle.
Jechali samochodem w ciszy. Oboje mieli tylko jedną myśl - Jeszcze tylko trzy dni. Tylko trzy dni i rodzeństwo profesora sobie pójdzie. I tak Adam z Agatą spędzali u nich sporo czasu, jednak to co innego, gdy ma się świadomość, że nie można ich ot tak wyrzucić z domu, gdy cię zdenerwują.
Ku uciesze zarówno Wiktorii i Andrzeja gdy dotarli do willi Adam i Agata oznajmili, że już tego dnia wieczorem mogą wracać do siebie. Najwidoczniej pan dyrektor Tretter lekko się wystraszył i jednak udało mu się w magiczny sposób wyczarować pieniądze na większą ilość pracowników. Biedny Tretter, teraz nawet nie będzie miał na nowy fotel...

-----------------------------------

T: Patrzcie! - Podekscytowany dyrektor zaprowadził kilku lekarzy do niewielkiego pomieszczenia. - Cudo... - Stefan z uznaniem spojrzał na laser stojący na środku gabinetu. - To jest genialne
K: Laser jak laser. - Stwierdził obojętnie Konica za co został obdarzony przez szefa dość dziwnym spojrzeniem, mówiącym "Jak możesz...!".
T: Będziemy usuwać nim kurzajki i brać za to hajs. To znaczy wybrańcy będą usuwać tym kurzajki, bo byle idiotom jak większość z was to ja bym w życiu nie pozwolił dotknąć tego cacka.  - Tretter po raz kolejny spojrzał z uznaniem na laser i westchną zachwycony.
P: Panie dyrektorze, przepraszam bardzo, ale ja nie będę całych dni spędzał na usuwaniu kurzajek laserem. - Sprzeciwił się Piotr Gawryło będąc pewnym, że to on jest tym wspaniałym, który dostanie pozwolenie dotknięcia lasera.
T: Tobie bym i tak w życiu nie dał dotknąć tego! - Krzyknął, po czym delikatnie "pogłaskał" sprzęt. - Pan. - Starszy, łysy mężczyzna spojrzał na Falkowicza. - Pan profesorze będzie obsługiwał to cacko.
Profesor Falkowicz jednak nie ucieszył się z tego zaszczytu i obdarzył szefa kpiącym spojrzeniem, po czym zaśmiał się ironicznie. - Pan, dyrektorze, jest na prawdę rozbrajający. Przecież to jest jakiś grat... ostatnio oddawałem trzy takie z kliniki na złom. Rozumiem, że to z tam tond go pan zabrał? To coś nie nadaje się do niczego. Nawet usunięcie kurzajek by się nie udało za pomocą tego pana "cacka". - Na słowa podwładnego Tretter cały poczerwieniał ze złości. Starszy mężczyzna zacisnął pięści i obdarzył chirurga spojrzeniem jeszcze bardziej wściekłym, niż chwilę temu Konicę. Falkowicz podszedł do drzwi i otworzył je.
F: To kto z państwa jest chętny do obsługiwania tego "cacka"? - Spytał patrząc kpiąco na Trettera.
Ad: Sory, Stefcio, ale jak Andrzej mówi, to mówi. A jak mówi, to wie. Co jak co, ale mądry to on jest. - Krajewski wyszedł z pomieszczenia.
W: Ja się na tym nie znam, dyrektorze, ale Andrzej się zna na wszystkim. - Wiktoria i Agata także skierowały się do drzwi.
K: Nie mam pojęcia, o co tu chodzi... - Mruknęła Katarzyna dalej nie odrywając wzroku od iPhona. - Ale panu profesorowi ufam w pełni. - Dodała spoglądając na eleganckiego mężczyznę i także wyszła.
K: Sorry Stefan, ale Falkowicz się na takim sprzęcie zna. - Konica i Gawryło, ku niezadowoleniu dyrektora także opuścili pokój. Na środku gabinetu została tylko drobna blondynka, której już trzęsły się ręce z przerażenia. Spoglądała to na jednego, to na drugiego mężczyznę. Ostatecznie Ola spuściła głowę i zaczęła bawić się swoimi palcami.
T: Ola, błagam cię, tylko ty mi zostałaś!
F: Pani doktor, zamierza pani zostać w epoce kamienia łupanego wraz z szanownym panem dyrektorem, czy nauczyć się czegoś nowego?
T: No błagam cię, dziewczyno!
Pietrzak spuściła głowę jeszcze bardziej i powolnym krokiem wyszła z gabinetu.
T: Jak ja pana, kurwa mać, nienawidzę!!! - Wrzasnął na cały głos.
F: Widzi pan, dyrektorze, a ja pana bardzo lubię. Nigdy nie byłem fanem kabaretów, lecz muszę przyznać, że ma pan coraz to lepsze skecze. Jeszcze trochę pan potrenuje i będzie świetnie! Mówię panu, o wiele więcej pan na tym zarobi, niż na tym "cacku". Proszę to poważnie przemyśleć. - Profesor także wyszedł z pokoju zostawiając tam wściekłego szefa.
T: Kurwa mać, nienawidzę go!!! - Wrzasnął jeszcze raz. Był bardzo wściekły. Wczoraj wieczorem pani Maria odmówiła udzielenia rabatu na kawę, dzisiejszy wybryk Falkowicza tylko dolał oliwy do ognia.

Stefana dawno w moich opowiadaniach nie było, a niech się cieszy...

Chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia. Zdrowych, spokojnych świąt... no i dużo prezentów :) Nie zapomnijcie, proszę,  o mnie w tym czasie - święta w Leśnej Górze będą także w moim opowiadaniu, lecz z lekkim opóźnieniem i Wigilia w opo wypadnie zapewne w momencie realistycznego Sylwestra, ale cóż, skoro w serialu teraz jest lato, to moje drobne opóźnienie chyba nie będzie tak razić :) Postaram się jednak, aby już jutro pojawił się jakiś, choć krótki, next. 

Dziękuję, że jesteście :)

2 komentarze:

  1. Kochana cudo! Piękne opowiadania, zresztą jak poprzednie również! Nazwajem radosnych Świąt, a resztę życzeń napisałam na moim blogu, na którego serdecznie zapraszam, ponieważ pojawiła się nowa część!!!! Genialne opko! :D :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zresztą jak zwykle i nawzajem wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń

Proszę, komentujcie.
To bardzo motywuje :)
Można komentować anonimowo. Ogarnęłam to jakoś.