Blond lekarka stała od godziny przy wyjściu ze szpitala wpatrzona w szybę. Obserwowała ludzi, przebierając nogami i nie mogąc doczekać się przyjazdu Wiki i Andrzeja. Wczorajszego dnia nie śmiała do nich dzwonić, czy pisać, ale już nie mogła wytrzymać w tej niepewności i całą noc zastanawiała się jak przebiegły "negocjacje" małżonków, a co ważniejsze - jaki przyniosły efekt. Uśmiechnęła się szeroko widząc podjeżdżające pod szpital czarne Infiniti - nawet nie musiała patrzeć na kierowcę, nikt inny w całym szpitalu nie miał auta wartego 300 tysięcy i nikt inny nie parkował na miejscu dla inwalidy, a Falkowicz robił to prawie zawsze. W końcu to miejsce jest zawsze wolne i do tego jeszcze dwa razy szersze. A że Falkowicz inwalidą nie jest, to już zupełnie inna kwestia.
Zadowolona internistka podbiegła do samochodu.
Ag: No i co?! Jak Consalida się ustosunkowała?
F: Będziesz ciocią. - Oznajmił. Dziewczyna radośnie klasnęła w dłonie.
Ad: Hello! A wy co tacy szczęśliwi? Wyruchałeś naszego aniołka, czy co? - Krzyknął idąc kilka metrów od nich i już po chwili stał obok nich.
Ag: Dziecko będzie! - Oznajmiła zadowolona.
Ad: Stary, nie wystarczy ci, że Wiki zaciążyła, jeszcze Adze musiałeś bachora zrobić? I to niby ja jestem nieodpowiedzialny... - Krajewski pokręcił głową z niedowierzaniem. - Moja szkoła.
Ag: Zamknij mordę, baranie!
Ad: O co ci chodzi, laska?! Ja was nie kumam...
F: Wiktoria jest w ciąży, oświeciło cię?
Ad: To to wiemy już od Wigilii. Weź ty może zacznij łykać te swoje leki na miażdżochę, bo jutro będziesz się cieszył, że twoja żona zgodziła się za ciebie wyjść.
Ag: Aaaa, bo on nic nie wie... - Oświeciło dziewczynę.
F: I wiedzieć nie musi. Przeziębisz się. - Stwierdził patrząc na dziewczynę stojącą przed nim w samym białym fartuchu. - Jest minus piętnaście. Do szpitala, dzieci, już.
-Tak jest, panie profesorze. - Przytaknęli jednocześnie znudzonym głosem, niczym pielęgniarki i posłusznie udali się w stronę wejścia do szpitala.
Ag: A Wiki gdzie?
F: Rozmawialiśmy wczoraj do 4.00 nad ranem. Była zmęczona, nie chciałem jej budzić.
Ad: Taa, rozmawiali! Dam se rękę obciąć, że ruchał ją do rana!
F: Zazdrość przez ciebie przemawia, zazdrość, braciszku. Na odprawę, już!
Po krótkim omówieniu najważniejszych spraw w pokoju lekarskim wszyscy lekarze wyszli z gabinetu chcąc udać się do sali pacjentów, lecz przeszkodził im w tym tłum, który zgromadził się na korytarzu.
-Panie profesorze, ja pana kocham! - Krzyknął około sześciedziesięcioletni mężczyzna.
-Bo pan jest najlepszy! - Dodała około dziesięć lat młodsza kobieta. I tak, ku uwielbieniu profesora, cały tłum pacjentów zaczął chórem odśpiewywać "Sto Lat". Z jakiegoż to powodu? Tego nie wiedzą chyba nawet oni sami. Tak jak zapewne każdemu lekarzowi byłoby miło w takiej sytuacji, tak profesora wcale to nie ucieszyło i z krnąbrną miną wysłuchiwał śpiewów, a raczej wrzasków.
Rudowłosa piękność w zabójczym tempie przemierzała szpitalne korytarze. W pewnym momencie potknęła się i przewróciła. Zaklęła pod nosem, lecz szybko podniosła się z podłogi i popędziła dalej przed siebie. Wpadła do pokoju lekarskiego trzaskając drzwiami.
W: Gdzie on jest?! - Warknęła wściekle w stronę blond koleżanki, która przeglądała dokumentację medyczną.
Ag: Dobrze się czujesz? - Spytała nie zbyt przejęta irytacją przyjaciółki internistka. - O kogo ci chodzi?
W: O Andrzeja, a o kogo mi może, kurwa mać, chodzić?!
Ag: Aaa, u Andrzeja wszystko ok. - Odparła podpisując wypis swojego pacjenta.
W: Jest 13.00! A ja wstałam w południe, bo on sobie poszedł do pracy nie racząc mnie obudzić!
Ag: No i? Weź nie przeżywaj. Mówił, że położyliście się wczoraj o czwartej nad ranem i byłaś bardzo zmęczona, nie chciał cię budzić.
W: Ja go zabiję!
Ag: Consalida... zmiłuj ty się. - Internistka wstała zza biurka i stanęła naprzeciw koleżanki kładąc dłonie na jej ramionach. - Facet upchnął twój dyżur na izbie Jakubkowi i uzupełnia za ciebie papiery, czy ty na prawdę jesteś nienormalna? Usiądź tu sobie spokojnie, ja ci zaparzę meliski i nie dramatyzuj. - Mówiąc to Woźnicka delikatnie popchnęła rudowłosą przyjaciółkę na kanapę, a sama włączyła czajnik. - Co się z tobą dzieje? Ja tu siedzę od rana i papiery uzupełniam, a ty zamiast się cieszyć że tego nie robisz, to jeszcze marudzisz. Chcesz się zamienić?
W: Ja już sama nie wiem, kurwa mać, czego ja chcę!
Ag: To skoro nie wiesz, to ja ci powiem. Chcesz napić się herbatki, zjeść ciacho i być miłą dla swojego wspaniałego męża. Chcesz pójść do Hany na badanie i chcesz zastosować się do jej zaleceń. Tyle chcesz, nic więcej ci nie potrzeba.
W: Hana, właśnie! To mi do głowy nie przyszło. Pójdziesz ze mną? - Spytała już w o wiele lepszym nastroju, podnosząc się z kanapy.
Ag: To znaczy, ja mogę, ale masz jeszcze męża. - Przypomniała.
W: Jeszcze tego mi brakowało! Na stówę Hana będzie nawijać o oszczędzaniu się i tak dalej. Jak on by się tego nasłuchał, to by mi chyba zabronił wstawać z łóżka! Idziemy?
Ag: No idziemy, idziemy! - I tak obie kobiety udały się na oddział ginekologiczny. Już po kwadransie doktor Goldberg zaprosiła je do gabinetu. Robiły właśnie usg. Dwie blondynki patrzyły w ekran z niedowierzaniem.
W: No co jest, dziewczyny? - Spytała, widząc ich miny i sama spojrzała na monitor. - Ja pierdolę. - Tylko tyle była w stanie z siebie wydobyć.
Kochani, po obejrzeniu ostatniego odcinka - 584 zastanawiam się, czy to FaWi, które ja tu tworzę ma jakikolwiek sens. Kiedyś te opowiadania miały coś wspólnego z serialem, teraz nie ma co ukrywać - to co ja piszę odbiega kompletnie od serialu. Dorzuciłam tu Adam i Agatę (ta druga to sama nie wiem co tu robi) i powstało coś takiego... Ja innych opowiadań tworzyć już nie umiem, przyzwyczaiłam się, że piszę o FaWi w takiej sytuacji, jednak w serialu jest ono zupełnie inne. W odcinku 584 jedni zobaczą koniec, inni początek FaWi, jak pisał Kisiel na fb. Ja widzę początek. Nie ważne czy połączy ich wielka miłość, czy też nie - mnie zadowala już to co zobaczyłam w przedpremierowym odcinku. I właśnie teraz zaczęłam się zastanawiać czy komukolwiek jeszcze się podobają moje opowiadania, czy czytacie je z przyzwyczajenia? Ten blog ma 600 wyświetleń dziennie, ale czy kogoś serio to interesuje, czy tak jak pisałam, jest to zwykłe przyzwyczajenie?
Czytam twoje odpowiadania bo są one genialne, najlepsze. Nie widzę problemu w tym że odbiegają ono od serialu który coraz mniej mnie już interesuje, gdyby nie postać Falkowicza raczej nie oglądałabym już tego serialu. Bardzo podoba mi się to jak piszesz, uwielbiam wątki z Adamem i Agą! Nie oglądałam jeszcze ani odcinka 583 ani 584 więc nie potrafię powiedzieć czy dostrzegłam tam nadzieję na powrót FaWi. Jednak niezależnie od tego jak potoczy się ich los w serialu ja nie wyobrażam sobie przestać czytać twoje odpowiadanie takim jakie jest ono teraz. Nie z przyzwyczajenia lecz z ciekawości i zainteresowania tym jak potoczą się losy nie tylko FaWi ale też Agaty i Adama. Każde opowiadanie czytam z wypiekami na twarzy. Nawet nie wiesz jaką radość sprawiasz nam czytelnikom dodając kolejne części. Nawet w najbardziej dołujące dni, kiedy nic mi się nie chce lub kiedy mam ochotę płakać i przeklinac rzeczywistość - gdy widzę że dodałeś nową część rodzi się we mnie mała iskierka radości i zaczynam nabierać ochoty do pracy. Ktoś może pomyśleć że odbija mi bo motywacją do działania jest u mnie jakieś odpowiadanie. Ale tak, tak właśnie jest. Stworzyłaś swoje własne Na Dobre i NA Złe - setki razy lepsze od oryginału które sprawia że rzeczywistosc staje się lepsza. Pozdrawiam! Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Aniu :)
UsuńA co do serialu to polecam obejrzenie 584 odcinka, a przynajmniej scen z Falkowiczem - moim skromnym zdaniem są świetne, szczególnie ten "przytulas" z Wiki. Dawną Wiki, nie poważną panią ordynator.
Zgadzam się absolutnie z moją przedmówczynią ;) uwielbiam twoje opo , jestem od niego uzależniona i nie wyobrażam sobie abyś przestała pisać nawet o tym nie myśl ja czekam na 100 kolejnych części ;) a co do tej części to cudowna jak zawsze zresztą . Pierwsze USG Wiki a tam chyba duża niespodzianka , zaintrygowałaś mnie , hmmm ? Czyżby trojaczki ? Dodaj coś szybko , pliska ;) Pozdrawiam serdecznie !!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :)
UsuńZakładając tego bloga pomyślałam, że będę lepsza od tych co rzucają pisanie po kilkunastu, kilkudziesięciu częściach i obiecałam sobie, że dojdę do 100. Nie sądziłam, że kosztuje to aż tyle pracy, teraz już całkowicie rozumiem osoby, które rzucają bloga dość szybko, bo nieraz bardzo ciężko zabrać się do pisania, ale jednak udało mi się :) Setka już tuż, tuż. Obietnicy dociągnięcia do 200 nie złożę, lecz póki co przestawać pisać nie zamierzam - o nie, co to, to nie! :D
Kochana te opowiadania!! Przyzwyczajenie? Nie, uzaleznienie! To jest po prostu genialne a twoje opowiadania stawiaja mnie po prostu na nogi!;) co ja bym dala, zeby pisac tak jak ty:)
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo dobrze, brakuje Ci tylko większego doświadczenia. Ja nauczyłam się pisać w miarę ( przynajmniej tak uważam) po około 40-50 częściach opowiadania. Zauważyłam to także po ocenach z wypracowań na język polski - z trój zrobiły się piątki. Wymaga to po prostu trochę czasu. Ja przez ostatni rok praktycznie w każdej wolnej chwili czytałam opowiadania o FaWi, dzięki czemu nauczyłam się tworzyć jako-takie opisy i szybciej czytać. Nie ma co ukrywać, że jednak najwięcej daje pisanie. Ja piszę bardzo dużo (nie wszystko publikuję, często tworzę także na zupełnie nie związany z FaWi temat). No i wreszcie nie szukam jednym palcem liter na klawiaturze, tylko piszę patrząc tylko na ekran. Muszę przyznać szczerze - ten rok bardzo wiele mi dał. Nie tylko pod względem umiejętności pisarskich, ale także całkowicie zmienił się mój pogląd na świat. Tak na prawdę zawdzięczam to temu serialowi, bo od tego wszystko się zaczęło, dlatego zawsze gdy słyszę, że mówią że seriale są głupie zaciskam mocno wargi by nie wyjawić publicznie swojego "sekretu" o miłości do FaWi. Chyba jednak nie takie głupie (przynajmniej ten jeden, innych nie oglądam), bo w tym momencie mogę zaryzykować stwierdzeniem, że NDiNZ, a w szczególności postać Falkowicza zmieniła moje życie, całą mnie.
UsuńWszystko ma sens! Pisz, też miewam chwilę w których mam ochotę zrezygnować ale twoje opowiadania wyciągają mnie z tych chwil z pozytywnym akcentem.
OdpowiedzUsuńHej. Mam pytanie w której części fawi są małżeństwem. Po za tym twoje opowiadania są super. Kocham je.
OdpowiedzUsuńNie no, ktoś musiał zauważyć... :/ Ślubu w opowiadaniu nie było, były tylko zaręczyny, bo po prostu nie miałam żadnego orginalnego pomysłu na ślub, a pisanie tego samego co wszyscy wydało mi się bezsensowne i tak liczyłam, że nikt się nie spostrzeże.
UsuńZakręcona muszę zaprosić cię do siebie, albowiem wróciłam do żywych :*
OdpowiedzUsuńhttp://fawi-ponadwszystko.blogspot.com/
Genialne! Od niedawna czytam Twój blog, ale się zakochałam. Mam do Ciebie pytanie czy w Twoich opowiadaniach pojawi się wątek choroby Falkowicza?
OdpowiedzUsuń