Falkowicz poszedł do składziku. Znalazł tam smutną Wiki, której łzy same ściekały po twarzy, siedzącą na podłodze. Podszedł do niej i nic nie mówiąc usiadł obok i ją przytulił.
F: Przepraszam.... za te wszystkie miesiące, kiedy niszczyłem ci życie i za to co teraz zrobiłem, chociarz naprawdę, przysięgam, że nie wiem co.
Siedzieli tak jeszcze chwilę, potem Wiki wstała, a Andrzej za nią.
W: Dziękuję.... że mnie zawsze pocieszasz. - podeszła do drzwi - A, i jeżeli nie chcesz, żeby nas oboje spalili na stosie to wyjdź za jakieś dziesięć minut.
Falkowicz uśmiechną się, Wiki wyszła, a on posłusznie poczekał trochę i też wyszedł.
O 13.00 mieli razem operację, gdy po operacji weszli do myjni, Andrzej zaczął:
A: Mam nadzieję, że nie masz na dziś żadnych planów.
W: Nie mama mowy, nie dziś.
A: Ja tam bym poczekał do jutra, ale nie wiem czy Anna Shulz zechce.
W: Anna Shulz?
F: Chciałbym zabrać cię na sympozjum i bankiet z Anną Shulz.
Wiki nie wiedziała co powiedzieć. Falkowicz zauważył to i postanowił pomóc jej wybrnąć z sytuacji.
F: Będę pod hotelem o 17:30.
Wiki się uśmiechnęła.
F: Rozumiem, że się zgadzasz?
W: Tak, oczywiście, że tak! - Wiki rozpromieniała.
F: To do wieczoru. - powiedział wychodząc z myjni. Wiki napisała smsa do Agaty
W: Czekam w bufecie.
A: Tak się składa, że jestem właśnie w bufecie i cię nie widzę.
W: :)
Wiki poszła szybko do bufetu.
W: Idę na sympozjum!
A: Mówiłam, że cię weźmie.
W: Ok, no mówiłaś.
A: O której?
W: Mam być pod hotelem o 17:30. Falkowicz po mnie przyjedzie.
A: To co idziemy, bo mamy tylko dwie godziny.
W: Ok, to chodź
Dziewczyny poszły do hotelu. Agata wyszykowała Wiki. O 17:30 przyjechał Falkowicz. Otworzyła mu Agata.
A: I jak idzie zaprzyjaźnianie?
F: Chyba dobrze. - Falkowicza zdziwiło pytanie Agaty.
W: Co dobrze?
A: Pytałam o pacjenta, którego przenieśli na chirurgię.
W: Aaa, ok, pa Agata.
Podjechali pod wielki hotel. Poszli na wykłady. Potem był bankiet. Falkowicz od razu podszedł z Wiki do Anny
F: Dobry wieczór, Anno.
A: Dobry wieczór.
F Przedstawiam ci dr. Wiktorię Consalidę, moją współpracownicę i świetnie zapowiadającego się chirurga.
Kobiety poznały się. Pogadali trochę we troje o medycynie i Anna poszła do innych gości, a Falkowicz zamówił wino.
W: Dlaczego powiedziałeś Annie, że jestem twoją współpracownicą?
F: A nie jesteś? Przecież pracujemy razem. A co do wspólnej pracy. Za tydzień jest operacja wyjazdowa, chciałbym, żebyś pojechała. To samo, co w Lesznie, tylko, że obarczone większym ryzykiem.
W: Ok.
F: To trwa tydzień
W: Ok
F: Nie brałaś niczego?
W: Nie.
F: To czemu się od razu zgodziłaś? Normalnie musiałbym cię namawiać minimum pół godziny.
W: Wiem, i wiem też, że i tak tam pojadę, bo ty zawsze masz swój sposób. Nie tracę czasu.
F: A to i dobrze, tylko jest jeszcze jeden problem.
W: A miało być tak normalnie. Ale nie , z profesorem Falkowiczem nigdy nie jest normalnie.
F: Czy masz aktualny paszport?
W: Gdzie ty chcesz mnie wywieźć?!
F: Ta operacja będzie na Ukrainie
W: Mam wybór?
F: Teoretycznie tak, praktycznie nie
W: Ok, to kiedy wyjazd?
F: Środa, za tydzień pod szpitalem, 7.00, pasuje?
W: I tak nie mam wyjścia.
Chwila ciszy.
F: Miałaby pani ochotę zatańczyć.
W: Miałabym....., ale nie z panem. - Wiki odeszła i stanęła tyłem do niego przy jakimś stoliku. Chciała zobaczyć jego reakcję. Podszedł do niej, złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
F: Boi się pani ze mną zatańczyć?
W: Proszę sobie nie pochlebiać, ja już niczego się nie boję.
Zatańczyli. Falkowicz odwiózł ją pod hotel. Podziękowała i wysiadła.
Wiem, że miała być wczoraj, ale zasnęłam nad komputerem. Dosłownie. :)
Witaj,
OdpowiedzUsuńOpo zapowiada się baaaardzo ciekawie i czekam na rozwój akcji, ale mam prośbę: popracuj nad ortografią, bo ona wizualnie psuje całość. Składnia bardzo dobra, ale błędy leżą... To tyle z moich spostrzeżeń... Czekam na next. ;-)
Dziękuję, a co do ortografii, to rzeczywiście mam z tym problem, w szkole też, po prostu choruję na lenia :) Postaram się coś z tym zrobić, ale nie obiecuje jakiejś wielkiej zmiany.
UsuńDziś kolejna część.