Przemek
usłyszał krzyki Wiktorii i pobiegł do jej pokoju z patelnią w ręce jak do
ataku.
P: Co ten morderca tu robi?!
F: Niech pan zmieni teksty. Staje się pan przewidywalny.
P: Teraz ją chcesz zabić?
F: Widzisz Wiktorio, jakiego masz dobrego przyjaciela. Chce cię przede mną
uratować. Patelnię nawet wziął.
Przemek podszedł do Falkowicza i z całej siły przywalił mu patelnią w głowę.
Profesor osunął się na podłogę.
W: Andrzej! – Wiktoria uklękła przy nim i zaczęła oglądać głowę i próbować go
ocucić. – Ty debilu! Twoja głupota i idioctwo nie ma granic!
P: Wolę to niż to co ty robisz. Zostałaś jego prywatną dziwką w zamian za
operacje i sławę!
W: To chyba ty dostałeś tą patelnią! Zmień płytę, bo ta ci się zacięła od czasu
śmierci tej dziwki.
P: Nie masz prawa jej oceniać!
W: A ty nie masz prawa oceniać mnie i Andrzeja i oskarżać mnie o bycie
prostytutką!
Przemek wybiegł z pokoju. Po chwili Andrzej
zaczął się wybudzać i zobaczył nad sobą zapłakaną Wiktorię.
F: Co on ci powiedział?
W: Że zostałam twoją dziwką w zamian za operacje i sławę.
F: Ty jesteś wspaniałym lekarzem i nie musisz nic robić, bo i tak będziesz
sławnym chirurgiem.
W: Nie żartuj sobie ze mnie.
F: Ja nie żartuję, ty niedługo będziesz lepsza ode mnie.
W: Chodź do szpitala. Zrobię ci tomografię.
F: Ok.
W: Blanka, zostaniesz sama? Jakby coś się działo, to nie wiem, zacznij
krzyczeć, Przemek przyleci z patelnią i cię uratuje.
Cała trójka zaczęła się śmiać.
B: Dobra, idźcie. Mam nadzieję, że nic panu nie jest.
F: Ja też, bo pacjentka na Ukrainie czeka. Wiki musimy ustalić, co robimy.
W: Tylko nie próbuj mnie podnieść, bo zacznę krzyczeć i coś czuję, że Przemek
tym razem przyleci z nożem, albo z młotkiem do mięsa.
F: To chodź.
W: Dobra, pa Blanka.
F: Do widzenia.
B: Do widzenia, pa.
Poszli do szpitala. Wiki zrobiła Andrzejowi badania.
W: Chyba wszystko dobrze.
F: To chodźmy teraz do gabinetu. Musimy się zastanowić jak to zrobić.
W: Ok.
Gdy szli korytarzem zaczepiła ich pielęgniarka.
P: Pani doktor, profesorze!
W: Tak?
P: Dr. Krajewski błagał, żeby państw ściągnąć. Jakaś bardzo trudna operacja, a
nie ma kto operować. Wszyscy są zajęci.
F: Wiktoria?
W: Jak dr. Krajewski prosi, to muszę się zgodzić, zanim zechce coś gorszego.
Idziemy profesorze?
F: Ja pójdę tylko do Adama dowiedzieć się, co to w ogóle za operacja. Widzimy
się na bloku.
W: Ok.
Wiktoria poszła się przebrać. W myjni dołączył do niej Falkowicz. Operacja się
udała. Wiki poszła do lekarskiego. Siedziała tam tylko Hana.
H: Wiki, ja nie chciałabym się wtrącać, ale natknęłam się na twoją kartę…
W: No tak. I co?
H: Ty co trzy dni bierzesz tabletki po. Może powinnaś pomyśleć o antykoncepcji?
W: Pokarz mi to. – dziewczyna wyrwała Hanie kartę.
W: Zabiję Krajewskiego! – w tym momencie wszedł Falkowicz.
F: Za co znowu, pani doktor?
W: Za to. – Wiktoria pokazała mu swoją kartę.
F: Nie sądziłem, że pani doktor taka nieodpowiedzialna. – powiedział z tym
swoim uśmieszkiem.
W: Zauważ, że to wszystko wypisuje Adam.
F: Wolisz to, czy żeby na świecie byli sami Krajewscy?
W: W sumie to przynajmniej nie mam pustej karty.
F: No widzisz.
H: Zaraz, bo ja się pogubiłam.
W: Adam potrzebuje tabletek dla swoich panienek, a gdzieś to musi wpisać.
H: Dobra, ja nadal mało z tego rozumiem, ale cóż, idę do siebie. Jakbyś coś chciała Wiki, to możesz
przyjść.
W: Dzięki, ale na razie mi to nie potrzebne.
F: Na razie…
W: Andrzej, cholera!
F: Już, już, spokojnie. Chcesz kawy?
W: Ok.
Wiki usiadła na kanapie, a Andrzej podszedł do ekspresu. Do lekarskiego wpadła Agata.
A: Wiki, błagam cię weź za mnie nocny.
W: A co się dzieje?
A: Marek.
W: Romantyczny wyjazd z naszym specjalistą od serc?
A: Ty się martw o swojego romeo.
W: Rogalska!
A: Falkowicz!
W: Przegięłaś...
Wiktoria rzuciła w Agatę poduszką, a ta jej oddała. Próbowała jej oddać, ale trafiła w przechodzącego za kanapą Falkowicza.
Krótka część, ale myślę, że szybko uda mi się dodać kolejną. Wynegocjowałam szybszy powrót od babki, u której mam zero dostępu do internetu. Napisałam opowiadanie świąteczne (wiem, że trochę późno). Nie wiem czy je opublikować, jest ok, oprócz tego, że jest w nim trochę za dużo zwierzeń, ale w końcu są święta, Falkowicz może raz w życiu być szczery :)
Cudowna część:) Przemo jak zwykle nieogarnięty ale obrażanie w ten sposób Wiki to już przesada... Akcja z tabletkami super i Falko obrywający poduszką też bosko :D
OdpowiedzUsuńCzekam na świąteczne opo :*
Przemek w serialu jest nieogarnięty, a u mnie jeszcze bardziej.
UsuńŚwietna część. Przemek ma w głowie pustke. Ale akcja z patelnią...
OdpowiedzUsuńA tak mniej więcej kiedy będzie next? :)
Przemek w następnej części będzie się trochę powtarzał, ale Falkowicz nie.
UsuńKiedy będzie next? Zobaczymy jak wyjdzie. Moje życie jest dość nieprzewidywalne i plany często się zmieniają, ale postaram się, żeby był w piątek.
Haha. Sporo się dzieje, genialnie. Świąteczne opowiadanie koniecznie dodaj :)
OdpowiedzUsuńŚwiąteczne opowiadanie postaram się dodać w nocy, albo jutro.
Usuń