Miała być kolejna część, ale napisałam jednoczęściówkę i nie miałam weny na 76.
Siedziała w hotelu. Usłyszała donośne pukanie do drzwi.
Siedziała w hotelu. Usłyszała donośne pukanie do drzwi.
W: Idę! No idę przecież! - krzyknęła i po chwili otworzyła drzwi.
F: Coś ty najlepszego zrobiła?! Zniszczyłaś wszystko! Tyle lat pracy, starań, wywarzania zamkniętych drzwi! Zniszczyłaś całe badania! - kobieta odsunęła się jak najdalej od profesora. Jeszcze nigdy nie widziała go tak wściekłego - Zawsze tak jest, zawsze jak się komuś zaufa, komuś uwierzy, wszystko się wali!
W: Uratowałam cię przed więzieniem! A badania będą kontynuowane.
F: Będą kontynuowane?! Zniszczyłaś to wszystko, cały sens tego badziewnego życia! Nawet nie wiesz ile pracy, czasu i pieniędzy mnie to kosztowało! A teraz wszystko diabli wzięli!
W: Zwariowałeś?!
F: Tak, zwariowałem.
W: Weź się człowieku uspokój! Uratowałam cię razem z Adamem od więzienia.
F: Uratowałbym się sam, gdybyście nie wchodzili mi w paradę!
W: Tak, tylko nie sądzę, żebyś nad nami się zlitował.
F: Ja nie potrzebuję niczyjej litości, nie potrzebuję nikogo.
W: Spokojnie, nie litowaliśmy się nad tobą. Litowaliśmy się nad twoimi umiejętnościami, bo tego nam było szkoda. Nie wiem, czego ty chcesz? Masz świetne umiejętności, tytuł profesora, a cały czas chcesz więcej i więcej. Człowieku, ty masz już wszystko!
K: Andrzej! - do hotelu wbiegła Walczyk.
F: Rozwodzimy się.
K: Co?!
F: Rozwodzimy się.
K: Doniosę na ciebie! Chyba nie chcesz pójść do więzienia?
F: Rób co chcesz, tylko wreszcie mi zniknij z życia.
K: Zamkną cię w pierdlu! I tak z nią nie będziesz! Oboje będziecie w pierdlu! Nie pozwolę ci z nią być! Nigdy, rozumiesz, nigdy! Nigdy z nią nie będziesz, nie pozwolę ci na to! Choćbyś nie wiem jak chciał, nie uda ci się to! Możesz ją kochać i tak nigdy nie pozwolę żebyście byli razem. Możesz być nieszczęśliwy, ale zawsze będziesz ze mną!
F: Racja, nigdy nie będę z Wiktorią. Ale nigdy nie będę z tobą!
Ad: Co tu się dzieje?! Nie damy się aresztować! Nic nie zrobiliśmy! - do hotelu wpadł Krajewski - To tylko wy. - stwierdził zadowolony gdy zobaczył, że w hotelu nie ma policji - I co Andrzejku, nie jesteś zadowolony? - zaczął się śmiać.
F: Uratowałem ci życie, gówniarzu... - przybliżył się do Krajewskiego. Kinga i Wiktoria patrzyły na to przerażone.
Ad: A ja twoje...
F: ZNISZCZYŁEŚ! Zniszczyłeś wszystko! - złapał Krajewskiego za szyję.
Ad: Zwariowałeś, puść mnie... - chłopak był nieźle przerażony. Zaczęli się szarpać, bić i przewalać po podłodze.
K: Andrzej! - krzyknęła spanikowana piskliwym głosem - Wiktoria, zrób coś.
W: Nie wiem, oni się pozabijają zaraz. - stwierdziła nie mniej przerażona.
K: Może kubeł zimnej wody? - zaproponowała.
W: To są ludzie, a nie psy! - Cholera, oni się pozabijają. - pomyślała patrząc na braci. Wzięła głęboki wdech. Podeszła do nich starając się nie oberwać. Rozdzieliła ich, o ile tak można było nazwać zaczęcie całowania profesora. Adam leżał obok na podłodze, a Kinga stała z otwartą buzią i oboje patrzyli na to z niedowierzaniem.
Ag: Co się...?! - do salonu wpadła Agata z kijem bejsbolowym w ręce. Spojrzała na zakrwawionego Adama i Wiki całującą się z Falkowiczem po czym upuściła kij. Po chwili Wiki oderwała się od profesora. Spojrzeli na siebie. Innego sposobu nie było. - wmawiała sobie Wiki.
K: Ty ździro! - rzuciła się na Consalidę i zaczęły się przewracać po podłodze i szarpać.
Ad: Skoro raz zadziałało... - odciągnął Kingę od Wiktorii i zaczął ją namiętnie całować. Internistka, stojąca do tej pory w bezruchu, zemdlała i upadła na podłogę.
W: Agata! - Wiktoria podbiegła do niej - Pomóż mi z nią!
F: Już. - położyli blondynkę na kanapie. Po chwili Adam oderwał się od Walczyk. Wszyscy siedzieli na podłodze, patrząc na siebie. Internistka zaczęła się wybudzać, ale dalej leżała na kanapie.
K: Dlaczego ty się na niego nie rzuciłeś?! - spytała zbulwersowana.
F: Bo to wszystko nie ma sensu.
K: Ale...!
F: Rozwodzimy się!
K: Ale...!
F: Rozwodzimy się, jasne?!
Ad: No Kinia, nieźle było. W sumie to fajna z ciebie laska.
K: Serio?
Ad: No. Wiki mnie nie chciała, trudno. Ty jesteś super. To co? - wstał i podał jej rękę.
K: A polecimy na wyspy kanaryjskie na wakacje?
Ad: Polecimy, kochanie. - Walczyk wstała i poszli na górę.
F: Zostaliśmy my.
W: I ona. - pokazała na Agatę.
Ag: Łeb mi zaraz rozsadzi! - wstała z kanapy i zawlokła się po schodach na górę.
F: Wiki, skończmy już ten teatrzyk. Czy ty nie widzisz, że to zaszło za daleko?
W: Zaszło.
F: Kingi już nie ma, Adama też... - kobieta go pocałowała.
W: I Rzepeckiego też już nie będzie. - Wiktoria odsunęła od niego nieznacznie swoją twarz - Kocham cię. Mimo tego wszystkiego i mimo tego, jaki jesteś wredny, kocham cię.
F: Ja ciebie też, mimo, że razem z Adamem rozwaliliście projekt nad którym pracowałem od 13 lat.
W: Oj wymyślisz coś.
Kilka miesięcy później.
F: Za sukces! - otworzył szampana i rozlał alkohol do kieliszków.
W: Ile zapłaciłeś Wawrzyniakowi?
F: Tyle, że do końca życia spłacałbym kredyt i liczył każdy grosz do pierwszego, ALE rozpoczynamy badania i dostałem za nie kilka milionów!
K: To ja siedzę w laboratorium. - zastrzegła.
Ad: A ja znowu jeżdżę w kółko. Fundnij mi za to chociaż jakieś wakacje z Kinią.
K: No właśnie.
F: Zobaczymy. A my kochanie polecimy... na Seszele.
W: Może na Malediwy?
F: Gdzie tylko chcesz.
Chwilę później:
K: Andrzej, możesz na chwilę? - spytała Walczyk. Profesor spojrzał na Wiktorię.
F: Zaraz wrócę, kochanie. - odszedł razem z Kingą od stolika.
K: Dlaczego ty się ze mną żeniłeś?
F: Szantażowałaś mnie.
K: Dobrze wiem, że byś coś wymyślił. Więc ponawiam pytanie, dlaczego się ze mną żeniłeś?
F: Czy to robi jakąś różnicę?
K: Mi tak.
F: Nie miałem szans na bycie z Wiktorią, ty mnie szantażowałaś i nie miałem pewności, że uda mi się z tego cało wyjść. Poza tym... - westchnął - nie jesteś aż taką złą kobietą. Nie pasowaliśmy do siebie kompletnie, ale lepsza taka kobieta niż nikt.
K: Ożeniłeś się ze mną z obawy przed samotnością? Powiedziałam ci kiedyś, że zostaniesz całkiem sam... Ale skoro ożeniłeś się ze mną, niby bez przymusu, to dlaczego mnie miałeś dosyć?
F: Bo po kilku dniach zrozumiałem, że wolę być sam niż tobą. Nie pasujemy do siebie kompletnie i irytuje mnie prawie wszystko w tobie.
K: Jestem aż taka zła?
F: Oj Kinga, Kinga. Zajmij się lepiej Adamem. - wrócił do stołu.
Chwilę później:
K: Andrzej, możesz na chwilę? - spytała Walczyk. Profesor spojrzał na Wiktorię.
F: Zaraz wrócę, kochanie. - odszedł razem z Kingą od stolika.
K: Dlaczego ty się ze mną żeniłeś?
F: Szantażowałaś mnie.
K: Dobrze wiem, że byś coś wymyślił. Więc ponawiam pytanie, dlaczego się ze mną żeniłeś?
F: Czy to robi jakąś różnicę?
K: Mi tak.
F: Nie miałem szans na bycie z Wiktorią, ty mnie szantażowałaś i nie miałem pewności, że uda mi się z tego cało wyjść. Poza tym... - westchnął - nie jesteś aż taką złą kobietą. Nie pasowaliśmy do siebie kompletnie, ale lepsza taka kobieta niż nikt.
K: Ożeniłeś się ze mną z obawy przed samotnością? Powiedziałam ci kiedyś, że zostaniesz całkiem sam... Ale skoro ożeniłeś się ze mną, niby bez przymusu, to dlaczego mnie miałeś dosyć?
F: Bo po kilku dniach zrozumiałem, że wolę być sam niż tobą. Nie pasujemy do siebie kompletnie i irytuje mnie prawie wszystko w tobie.
K: Jestem aż taka zła?
F: Oj Kinga, Kinga. Zajmij się lepiej Adamem. - wrócił do stołu.
hahhahhaha Ja chcę takie coś w serialu !!!!!!!!!!! Proszę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam wpływu na serial...
UsuńSuper , tylko kiedy 76 bo exploduje :P
OdpowiedzUsuńa ja chce te minutki bo mi się lepiej podobają
OdpowiedzUsuńMiniaturki piszę jak mam jakiś pomysł po obejrzeniu któregoś odcinka :)
UsuńBardzo fajna miniaturka. Gdy czytałam moment z bitwami.... o boze to było genialne. :-D
OdpowiedzUsuńbędzie coś jakaś część
OdpowiedzUsuńHahaahahhaahhaha genialne !!! XD
OdpowiedzUsuńkiedy coś będzie
OdpowiedzUsuń