LICZBA WYŚWIETLEŃ

sobota, 11 stycznia 2014

Część 13

Wiki poszła do swojego pokoju i zadzwoniła do Adama.
W: Cześć. Gdzie jesteś?
A: Przed chwilą minąłem Warszawę. Za 20 minut będę. Nie wiesz gdzie znajdę Falkowicza?
W: Właśnie wyszedł z hotelu. Nie mam pojęcia, gdzie on będzie.
A: Zadzwonię do niego. Ej, ale Wiki z tymi uczuciami to ja mówiłem na serio.
W: Zamknij się, kretynie.
A: A jakie są twoje uczucia?
W: Skup się na drodze, bo nie chce mieć cię dziś na stole.
A: Stół? Ciekawa propozycja.
W: Skończ.
A: Ja zawsze kończę.
W: Zamknij się. Od wkurzania mnie z takim podtekstem jest twój - chciała powiedzieć ,,brat'' ale w ostatniej chwili się zreflektowała i dokończyła - szef.
A: Widzę, że wasza znajomość się rozwija.
W: Tak, zdecydowanie tak. A i przy okazji Adasiu, od jutra najprawdopodobniej będę razem z tobą pracować nad tymi lekami.
A: CO? - Tylko tyle udało mu się z siebie wydusić.
W: Powiedz mi, ten lek na serio rozpuszcza guzy nowotworowe?
A: Ale z kąt ty o tym wiesz?!
W: Z samego źródła.
A: Nie wieżę.
W: To uwierz. Falkowicz mówił coś, że będziesz jeszcze częściej wyjeżdżał do Szwajcarii.
A: Co? Przecież ja i tak kursuję wte i we fte. On miał zatrudnić kogoś zaufanego do jeżdżenia w kółko, a ja bym więcej siedział nad tym w Polsce.
W: No widzisz, to chyba ty będziesz tym zaufanym kurierem.
A: Nie, chyba coś ci się pomyliło.
W: Spotkasz się z nim to się dowiesz.
A: Kanalia bez serca.
W: Oj przestań Adasiu. Nie taka bez serca. Zaproponował mi udział w zbawianiu świata i dodatkowe 4000zł miesięcznie.
A: 4000zł miesięcznie?! Ja dostaję 3000zł.
W: Wiesz, kurier zarabia mniej niż lekarz.
A: Nie no, ja go zabiję.
W: Chyba raczej on ciebie.
A: Weź zadzwoń do  niego i się czegoś dowiedz. Ja jadę do niego do domu.
W: Sama chciałabym się więcej dowiedzieć. Ej, a tych papierów jest na serio cały pokój?
A: Może ci jeszcze powiedział jakie są hasła do tego pokoju i kody alarmowe domu.
W: Tego jeszcze nie. No nic, zadzwonię do niego. Pa, Adasiu.
A: Pa.
Wiktoria zadzwoniła do Falkowicza.
F: Dobry wieczór, kochanie.
W: Czy tobie coś odbiło? Kochanie?
F: Po prostu miałem ochotę tak do ciebie powiedzieć.
W: Jesteś pod wpływem alkoholu?
F: Nie.
W: Narkotyków?
F: Nie.
W: A środków pscyho-aktywnych?
F: Jestem tylko pod wpływem twojego czaru i uroku.
W: Jesteś pijany. - Stwierdziła.
F: Mówię ci, że nie jestem.
W: Abazja, to?
F: Objaw chorobowy polegający na zaburzeniach chodzenia, często połączony z zaburzeniami stania. Jako zespół astazja. Jest objawem nerwicy psychicznej, uszkodzenia móżdżku, bądź okolicy czołowej mózgu. - Odpowiedział rozśmieszony jej pytaniem.
W: Który dzisiaj?
F: 11 stycznia.
W: Acefalia, to? - nie dawała za wygraną.
F: Bezgłowie, uniemożliwiające życie pozamaciczne. Dasz już spokój?
W: A dokładniej?
F: Nie jestem ginekologiem, chociaż dla ciebie mogę zostać.
W: To świetnie, ale ja dzwonię w innej sprawie.
F: Słucham, pani doktor.
W: Dlaczego przez moją pracę Adam ma zostać kurierem?
F: Dobrze wiesz, że on już dawno powinien wylecieć.
W: I dlaczego ma tysiąc mniej niż ja mam mieć?
F: To tylko z troski o niego. Mnie ten tysiąc nie zbawia, a Adam im mniej dostanie tym mniej przepije.
W: Ale ty się o niego martwisz.
F: Martwię, martwię.
W: Tylko, że na ten swój pokręcony sposób.
F: Nie taki pokręcony.
W: Dobra, jesteś w domu?
F: Z chęcią zapraszam na nocowanie.
W: Za kwadrans będziesz mieć wściekłego Krajewskiego.
F: Nasłałaś na mnie Krajewskiego?
W: Przecież miał się odmeldować.
F: Dobra, jakoś dam radę. Pokrzyczy trochę, pogrozi, wyładuje energię na lampce, dostanie szklankę whisky i się uspokoi.
W: Wyładuje energię na lampce?
F: Tak, jest taka jedna, którą prawie zawsze tłucze jak tu jest.
W: Dajesz mu niszczyć lampkę? I poza tym jak ją tłucze, to jak może się na niej wyładować następnym razem?
F: Sam mu ją kiedyś podsunąłem. To jest jedyna sztanca w moim domu. Lampka z Ikei, mam w piwnicy kilka na zapas.
W: Ty idiociejesz.
F: Ale po co ma mi niszczyć meble, albo mam się z nim szarpać? Rozładuje energię  i jeszcze ma satysfakcję, że bardzo trudno jest mi potem z prowadzić taką samą.
W: Jeszcze mu anegdotę opowiedz o tym jaka ta lampka jest dla ciebie ważna. Czy ty czerpiesz jakąś przyjemność z robienia z ludzi idiotów?
F: Bez przesady. Do zobaczenia jutro. Ktoś się tu dobija. Pewnie Adam, a ja muszę jeszcze zdążyć postawić lampkę zanim z wściekłości wyważy drzwi.
W: On zwariował. - powiedziała śmiejąc się do sama do siebie.
Falkowicz poszedł otworzyć drzwi. Zobaczył tam wściekłego Przemka.Wpuścił go do środka.
F: Dobry wieczór, doktorze.
P: Jak możesz! Ty nie masz żadnych granic! Zostaw Wiktorię w spokoju! Ta głupia dziewczyna uwierzyła w twoją szczerość! Daj jej spokój! Spróbuj chociaż jednej osobie na świecie nie z pieprzyć życia! - Zapała ciągnął swoje wrzaski. Falkowicz zobaczył podjeżdżające auto Adama. Stał i nic nie mówił. Do jego domu wpadł wściekły Krajewski.
A: Ja rozumiem, że chcesz zaciągnąć do łóżka Wiktorię, ale to nie znaczy, że ja mam przez to robić za kuriera! Nie jestem chłopcem na posyłki! - Dwóch chłopaków krzyczało na profesora, gdy pod dom podjechała taksówka. Kinga weszła do domu i nie zważając na lekarzy zaczęła swoje wyznania.
K: Kochanie, ja wiem, że ty tak naprawdę kochasz tylko mnie. Wybaczam ci takie zachowanie do Wiktorii, ale proszę cię, żeby więcej to nie miało miejsca. Wiesz jak ja się czułam...
Falkowicz zaczął się śmiać patrząc na dwójkę cały czas wrzeszczących  na niego lekarzy i wciąż tworzącą wyznania blond laborantkę.
F: Dobrze a więc może po kolei. Panie Przemku, może pan być spokojny o Wiktorię. - Otworzył przed nim drzwi. - Życzę spokojnej nocy.
P: Morderca. - Powiedział wychodzą z willi i trzaskając drzwiami.
Kinga podeszła do Andrzeja.
K: Kocham cię.
F: Nie kocham cię.
K: Ale...
F: Wyjdź. - Zapłakana laborantka wybiegła z domu.
F: A ciebie Adamie zapraszam do salonu.
Krajewski wszedł do salonu i usiadł na kanapie.  Andrzej stanął kilka metrów od niego.
F: Słucham cię.
A: Jak ty możesz coś takiego robić?!
F: O co ci chodzi, Adamie.
A: O co?! Jak to o co?! Nie dość, że Wiktoria ma więcej zarabiać, to jeszcze ze mnie chcesz zrobić kuriera!
F: Nie znalazłem nikogo odpowiedniego do wożenia próbek, a Wiktoria nie ma samochodu.
A: Przyznaj się, że po prostu chcesz nią siedzieć całymi godzinami.
F: Wiktoria nie ma samochodu i w życiu nie zgodzi się jechać szybciej niż 130km/h jako pasażer, to jako kierowca tym bardziej.
A: Ale dlaczego ja mam zarabiać mnij niż ona!?
F: To tylko dla twojego dobra. Im mnie zarobisz, tym mniej przepijesz.
A: Ty robisz ze mnie pijaka!? Ty!? - Adam wziął stojącą na komodzie lampkę i rzucił nią w profesora.
F: Teraz przesadziłeś. Jutro rano jedziesz na Ukrainę, pakujesz nasze rzeczy i przywozisz tu.
A: Że co!?
F: Że to. Ja muszę jechać to zszyć.- Pokazał Adamowi krwawiącą rękę. - Won z tond! - Wrzasnął.
A: Życzę powodzenia. Dr. Rudnicka i Dr Zapała właśnie zaczynają dyżur. - Krzyknął opuszczając posesję profesora.
Falkowicz obejrzał swoją rękę. Były w niej kawałki szkła. Wiedział, że musi pojechać do szpitala, ale był świadomy, że na Ninę, Przemka czy Adama nie może teraz liczyć, a sam tego nie zaopatrzy. Zadzwonił do Wiktorii.
W: Jak poszła konfrontacja z Adamem?
F: Mam rękę do szycia i wyjmowania szkła.
W: To jedź do szpitala.
F: Tylko, że dzisiaj dyżur ma Dr. Rudnicka i pan Przemek.
W: Za kwadrans będę na izbie.
F: Dziękuję.
W: Ta, ta.
Wiktoria szybko się zebrała i wyszła z hotelu. Dochodziła do szpitala, gdy zobaczyła podjeżdżające białe BMW.
W: Cześć. Pokaż to. - Wzięła jego rękę. - No będzie z tym trochę roboty. Masz kilka szkieł do wyjęcia. Nie mogłeś kupić plastikowej lampki?
F: Nie przewidywałem, że trafi we mnie. Najczęściej rzucał w ścianę.
Poszli na izbę. Przemek na ich widok wyszedł z pomieszczenia.
N: Mówią, że dobro wraca - Spojrzała na jego rękę. - potrójnie.
W: Siedź cicho.
N: Słyszałam, że Wiktoria już raz cię szyła w ramach swoich usług.
W: Usługi to chyba ty świadczysz, z tego co wiem.
N: Dawno i nieprawda.
W: Nie prawda? Ja mam inne zdanie.
F: Ja mogę poświadczyć, że dawno i prawda.
N: Babiarz i karierowicz. Oszust i krętacz.
F: Dawno i nieprawda.
N: Dawno i prawda.
F: No właśnie, dawno.
N: Nie spodziewałam się tego po tobie Wiktoria.
W: Ale czego?
N: No tego!
W: Tego, że będę wykonywała szycie pacjenta po godzinach pracy? Ja to przewidywałam idąc na medycynę.
Wściekła Nina wyszła z izby. Wiktoria skończyła szycia i poszła do domu. Zobaczyła Agatę siedzącą w salonie i oglądającą jakiś film.
A: Gdzie byłaś?
W: Szyłam Falkowicza.
A: Co?
W: Adam rzucił w niego lampką.
A: Co?
W: A ty się zacięłaś?
A: Nie no, ale dlaczego?
W: Dowiedział się, że on będzie robił za kuriera między Polską, a Szwajcarią i że ma jechać na Ukrainę po nasz rzeczy.
A: Falkowicz karze mu jechać na Ukrainę po wasze rzeczy? I tak w ogóle to przecież mieliście tam chyba kogoś operować.
W: Dzwonili z Ukrainy. Pacjentka umarła.
A: Yhm.
W: A co u ciebie i dr. Rogalskiego?
A: Wszystko wyśmienicie. Co jutro robisz?
W: Zapomniałaś? O 10.00 przyjeżdża po mnie Falkowicz i mam do przejrzenia pokój dokumentów.
A: No to na pewno zejdzie ci się dzień i noc.
W: Woźnicka!
A: Nie wybuchaj.
W: Idę spać. Jutro mam ciężki dzień.
A: I pracowitą noc.
W: Idiotka.
A: Idź ty lepiej spać, bo zawiedziesz pana profesora.
W: Tak, to jest genialny pomysł.
Wiktoria poszła do siebie i zaczęła myśleć nad swoim życiem. Wcześniej nad zrobieniem doktoratu, ale teraz jeżeli podejmie się tech badań, to nie ma nawet takiej opcji. Doktorat poczeka - pomyślała.

7 komentarzy:

  1. Genialna część i świetne dialogi :) Cały czas uśmiechałam się czytając :D Brawo!~
    Liczę na szybkiego nexta <3 Bardzo jestem ciekawa tego "przeglądania dokumentów" ;) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie :) Jedyne, do czego się przyczepię... Przepraszam :D Ale skoro Falkowicz miał rozciętą rękę, to jak prowadził samochód?
    Świetna część, czekam na kolejną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Sama się do tego przyczepiłam, ale trochę za późno.
      Może ma ałtomatyczną skrzynię biegów i umie prowadzić jedną ręką?
      Byłam niewyspana i tak jakoś wyszło. Dopiero teraz przyszło mi do głowy, że najzwyczajniej w świecie mógł zamówić taksówkę, ale to są po prostu ponad dwie doby bez snu dla mnie i rozsądek wysiada :-)

      Usuń
  3. Znalazłam nie dawno twoje opowiadanie, ale dopiero teraz postanowiłam skomentować. Opo jest genialne, naprawdę fantastyczne.
    Kiedy można się spodziewać nexta? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dzisiaj wieczorem coś dodać, ale raczej krótkiego.

      Usuń
    2. Dobre i krótkie :D Czekam z niecierpliwością :*

      Usuń
  4. Świetne opo... :D
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń

Proszę, komentujcie.
To bardzo motywuje :)
Można komentować anonimowo. Ogarnęłam to jakoś.