Wiki pojechała do domu i od razu poszła do Agaty.
A: Cześć. Co tam u ciebie?
W: Agata, ja nie mam ochoty teraz na ciebie wrzeszczeć, ale wiesz dobrze jakie pomysły ma moja mama i wiesz też, że jest chora, a wtedy ludziom jeszcze bardziej odbija. Nie spiskuj z nią, bo to bez sensu. Pakujecie mnie tylko w niezręczne sytuacje, a jeszcze trochę i moja mama zrobi ze mnie i Andrzeja pośmielisko w całym szpitalu.
A: Wiem, ale my chcemy dla ciebie jak najlepiej.
W: Ale w jaki sposób, Agata, no, w jaki sposób?
A: I tak będziecie razem.
W: Daj ty spokój. Nie mam co robić. A ty?
A: No w sumie to ja też. Co robimy?
W: Nie wiem. Mam pustkę w głowie.
A: Idziemy do szpitala?
W: Czy tobie odbiło?
A: Zawsze kochałaś swoją pracę.
W: I kocham, ale za tydzień zaczynam pracować na potrójnych obrotach.
A: No dobra, to co robimy?
W: Wiesz co, idę spać.
A: Jest 18.00.
W: I co z tego. Ja idę spać, odpoczywać, leżeć. Masz mój telefon. Nie ma mnie dla nikogo i nie ważne co by chciał.
A: Nie ważne kto?
W: W dupie mam kto. Idę spać. Pa.
A: No pa.
21.00
Agata odebrała telefon Wiktorii.
F: Wiktoria, przyjdź jak najszybciej do szpitala.
A: Dobry wieczór, profesorze. Wiki... jest niedyspozycyjna.
F: Co to znaczy niedyspozycyjna?
A: Powiedziała, że nie ważne kto i nie ważne co by chciał, to ona, jakby to powiedzieć... ma to w dupie.
F: Proszę tak dla pewności spytać.
A: Ok.
Agata poszła do pokoju Wiki, która leżała na łóżku i czytała książkę.
A: Wiki, Falkowicz dzwoni, jego też masz w dupie?
W: Jak znowu ma coś do zszycia, to niech idzie na izbę. Borys mu pomoże.
A: Wiki mówi, że jak ma pan coś do zszycia, to Borys panu pomoże.
F: Chodzi o operację.
A: Wiki, chodzi o jakąś operację.
W: Mam to w dupie, nawet jak mają go operować.
A: Wiki ma to w dupie.
F: Niech pani spyta, czy bycie operatorem przy rozwarstwieniu aorty brzusznej taż ma, jak to pani określiła w dupie.
A: Wiki, Falkowicz pyta czy masz w dupie bycie operatorem przy rozwarstwieniu aorty?
W: Niech on se ze mnie jaj nie robi. Dobrze wie, że ja tylko dwa razy przy tym asystowałam.
A: Niech pan sobie nie robi z niej żartów, bo dobrze pan wie, że tylko dwa razy przy tym asystowała.
F: Niech ona nie marudzi i nie karze mi się fatygować przyjściem do hotelu.
A: Wiki, masz iść, albo on tu po ciebie przyjdzie.
W: Ja nie będę narażać pacjenta. Niech on operuje i weźmie na asystę kogoś z doświadczeniem.
A: Ona nie chce narażać pacjenta.
F: Niech pani da jej ten telefon.
A: Yhm.
F: Wiktoria, przychodzisz natychmiast do szpitala i operujesz pacjenta.
W: Ja nie jestem taką idiotką, żeby narażać kogoś na śmierć, a dobrze wiesz, że jak coś spieprzę to nikt już tego nie naprawi.
F: Nie zostawiasz mi wyboru. Zaraz będę.
W: Nawet nie waż się tu przychodzić. - w odpowiedzi usłyszała tylko sygnał zakończonego połączenia.
Agata wyszła z pokoju koleżanki. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi.
F: Jest u siebie?
A: Tak.
Andrzej wyniósł Wiki z jej pokoju.
W: Puszczaj mnie! Andrzej, cholera jasna! Agata, pomóż!
A: Wybacz, ale to jest duża szansa dla ciebie.
W: Agata!
Falkowicz zaniósł szarpiącą się Wiki do pokoju lekarskiego.
F: Przebieraj się.
W: Przecież wiesz, że szanse na to, że ten pacjent przeżyje operację w moim wykonaniu są znikome.
F: Na podstawie czego tak sądzisz?
W: Prostych statystyk! Według wyliczeń, gdy ktoś operował tylko dwa razy i to jako asysta, to szanse na powodzenie...
F: Od kiedy ty wierzysz w puste statystyki? Przebierasz się, czy mam ci pomóc?
W: Przecież...
F: Przebieraj się. Czekam na bloku.
W: Co za człowiek. - powiedziała sama do siebie.
Myjnia przed sala operacyjną.
W: Andrzej, wiesz, że to się nie uda. Ja nie...
F: Od kiedy ty jesteś taką pesymistką i nie wierzysz w swoje możliwości? Uda się, bo jesteś wspaniałym chirurgiem.
W: Jesteś gotowy.
F: Przy tobie zawsze jestem gotowy.
W: O operację pytam?!
F: Do operacji także.
Po operacji.
F: Mówiłem, że dasz radę.
W: Dziękuję.
F: Nie możesz wątpić w swoje możliwości, bo one są naprawdę wielkie.
W: Taaa. Idę do domu. Padam.
Szli korytarzem, gdy zaczepił ich Tretter.
T: Przepraszam, ale słyszałem, że operacji na Ukrainie jednak nie będzie, więc może moglibyście państwo wrócić do pracy?
W: No tak, rzeczywiście. To ja jutro będę.
F: Ja oczywiście też.
T: To do jutra. - powiedział odchodząc.
W: Czyli sobie nie odpocznę.
F: Takie życie.
W: Do jutra.
F: Do jutra.
Następny dzień, poniedziałek.
Sambor skończył omawianie grafiku podczas odprawy.
S: A teraz chciałbym pogratulować doktor Consalidzie udanej operacji rozwarstwienia aorty brzusznej. - W pokoju rozległy się brawa.
W: Dziękuję.
N: Czy to wszystko? - Spytała niezadowolona Nina.
S: No właśnie. Zapomniałbym. Dyrektor Tretter prosił mnie o rozdanie państwu tych ankiet.
W: Dotyczących czego?
S: Państwa zainteresowań i państwa życia prywatnego. Chcielibyśmy wiedzieć coś o pracownikach naszego szpitala.
F: Czy to są jakieś żarty?
S: To nie są żarty i pana, profesorze też prosiłbym o wypełnienie tej ankiety. Po pracy oddajcie je państwo do sekretariatu. To wszystko. Miłego dnia.
Dwie godziny później.
F: Pani doktor. - zawołał oddalającą się Agatę na korytarzu.
A: Tak, profesorze?
F: Mam do pani pytanie?
A: Jeżeli chce pan wyciągnąć ode mnie coś o Wiktorii, to się panu nie uda bo ona mnie zabije za kolejne spiski.
F: Żadne spiski, tylko dwa proste pytania.
A: Jakie?
F: Czy Wiktoria umie jeździć na nartach i czy ma narty? No chyba, że woli snowboard.
A: Narty? - spytała z niedowierzaniem.
F: Narty.
A: Umie i z tego co wiem to gdzieś tam ma w piwnicy.
F: Dziękuję.
A: Co pan wymyślił?
F: Nic złego, pani doktór, nic złego. - powiedział oddalając się od lekarki.
Tak naprawdę chyba nie powinnam dodawać czegoś takiego. Nic to nie wnosi i nic nie znaczy. Mam nadzieję że kolejna część się lepiej uda, bo z tej jestem wyjątkowo niezadowolona.
Świetna część....kiedy next? :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za krótkie, i trochę mało FaWi ale i tak jest cudowne. Czekam z niecierpliwością na next.
OdpowiedzUsuńNie narzekaj :) Ty przynajmniej piszesz... Nie to co ja. :D
OdpowiedzUsuńTo się do roboty bież ! ! ! :-)
UsuńJa serio piszę, bo nie mogę wytrzymać bez twoich opowiadań.
A ja nie mogę się zebrać, żeby coś napisać. Ostatnio sporo nauki... Nie wyrabiam. Nasz nauczyciel od chemii przerobił program z trzech lat w ciągu jednego semestru i zaczyna omawiać teksty ze studiów... Jak ogarnę o co chodzi, myślę, że znajdę czas również na bloga. Postaram się napisać coś w weekend, ale nie daję głowy. Sobotę mam całą zajętą. Może w niedzielę? No chyba że naskrobię coś w piątek wieczorem, albo jakoś ogólnie wcześniej... Dobra, bo piszę tak bez sensu. Ale miło słyszeć, że ktoś czeka :)
UsuńJa objęłam genialną taktykę: Nauczyć się spać po 2-3 h/24 i tak cały czas. Wcześniej myślałam, że to niemożliwe, ale ja tak funkcjonuję już od września.
UsuńNiezbyt zdrowy tryb życia. Nie no, muszę spać conajmniej 4-5 godzin, bo inaczej jestem nie do życia. Zasypiam na lekcjach , nie mogę się skupić... Muszę:)
Usuńswietnie kiedy next?
OdpowiedzUsuńKochana, dasz radę dzisiaj coś napisać?
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała. może mi się uda, ale nie chcę znowu dodać takiego czegoś jak to, a na jutro mam do wykucia na pamięć 60 stron podręcznika z historii (Nic nie rozumiem z tego co czytam XD)
UsuńOj współczuję, życzę powodzenia. Mam nadzieję, że szybko dodasz next.
UsuńWiem, natrętna jestem, ale cóż. Będzie dzisiaj next?
OdpowiedzUsuńPiszę, ale nie wiem, czy zdążę, bo to co zdążyłam napisać póki co nie jest ani śmieszne, ani dramatyczne, ani słodki. Nic nie wnosi. Jest nijakie, więc bez sensu.
UsuńCoś mi kurwa pisanie nie idzie, a dokładniej, to koleżanka zadzwoniła z pytaniem jak mi idzie wkuwanie na blachę dwóch rozdziałów biologii (jakieś 40 stron drobnym drukiem). A ja na to: ,, To trzeba się było kuźwa czegoś uczyć?!'' I w taki sposób zostałam wyśmiana przez moją najlepszą przyjaciółkę, bo się okazało, że nauczycielka zapowiadała już 2 tygodnie temu, że będzie sprawdzian na 5 stron, a ona dotrzymuje słowa, uwierzcie mi. Teraz będę mieć zawaloną noc. Trzecią pod rząd XD
OdpowiedzUsuńmi się nie podoba ale każdy ma inny gust, ale tak na marginesie nie wiem co to jest bo napewno nie opowiadanie, ono nie składa sie z samych dialogów...
OdpowiedzUsuńKażdy może mieć swoją subiektywną opinię. W tej części rzeczywiście są prawie same dialogi, jak nie same. Ogólnie, to pisząc to nie staram się zachować wszystkich form opowiadania, jak na polski. Z założenia, to są opowieści przedstawiające ich życie i nie oszukujmy się, bez przestrzegania regułek z lekcji polskiego. Rozumiem, że może się nie podobać i dziękuję za każdą opinię.
Usuń