W: Jak dobrze, że dziś sobota. - kobieta wstała od stołu i zaczęła sprzątać po śniadaniu.
F: Zostaw te naczynia. Potem się tym zajmiemy.
W: Agata zaprasza nas na jutro na urodziny. 31 lat kończy.
F: Jutro? Ona jutro wyprawia urodziny, czy obchodzi?
W: No i obchodzi i wyprawia, ale o co ci chodzi?
F: 31?
W: No tak.
F: Ona jest naturalną blondynką?
W: Tak, ale o co ci chodzi? - profesor zastanowił się chwilę.
F: Urodzona nad ranem w Krakowie?
W: Andrzej, o co chodzi?
F: Tak, czy nie?
W: No tak. Ale o co ci chodzi?
F: Jesteś pewna?
W: Tak, wiem takie rzeczy o swojej przyjaciółce. Znamy się od początku studiów.
F: Pamiętasz, jak mówiłem ci, że mieliśmy siostrę... Nie, ale przecież to by było niemożliwe.
W: Czy ty mi właśnie próbujesz powiedzieć, że Agata jest twoją siostrą?! Czekaj... ona mi kiedyś mówiła, że jej rodzice nie są jej rodzicami, ale było jej z nimi dobrze i tego nie roztrząsała.
F: To by się składało w całość. Bo ile blondynek o imieniu Agata, których rodzice nie są jej rodzicami urodziło się nad ranem w Krakowie tego dnia?
W: Jedna.
F: Kiedy odpuściłem, ona sama się znalazła.
W: Życie. Jedziemy?
F: Tak. Może raz na zawsze uda mi się zakończyć te wszystkie sprawy rodzinne.
W: Oby.
Pojechali do hotelu. Drzwi otworzyła im internistka.
W: Agata, idziemy do ciebie.
A: Cześć. Jednak się tu wprowadzacie?
F: Nie wprowadzamy się.
W: Chodź, bo padniesz jak to usłyszysz. - weszli do hotelu wymijając lekarkę.
Ag: Wiki! Wiktoria, ja się zaczynam bać!
F: Może i słusznie. - po chwili siedzieli w pokoju blondynki.
Ag: Czy ty mi właśnie chcesz powiedzieć, że jesteśmy rodzeństwem?!
F: Trzeba zrobić testy, ale wręcz nie możliwe jest, żeby to była pomyłka.
Ag: Moment... ale to znaczy, że Adam... Adam też jest moim bratem? - spytała niepewnie.
F: Tak. - na tą odpowiedź internistka wybuchła płaczem.
W: Aga, on jest głupi, no ale nie aż tak... - próbowała ją pocieszyć.
W: Aga, on jest głupi, no ale nie aż tak... - próbowała ją pocieszyć.
Ag: Co my żeśmy zrobili...
W: Agata... - Wiktoria objęła przyjaciółkę - Agata, co żeście zrobili?!
Ag: Ja jestem w ciąży... z Adamem.
F: To pewne?
Ag: No tak.
W: Na pewno?
Ag: Nie wiem, jak ty, ale ja nie uwierzę, że 6 testów ciążowych źle zadziałało, a ja rzygam bez powodu.
W: Ale jak? Wy?
Ag: No ta impreza, co opijaliśmy jutro, czy jak. Nie pamiętam nawet dokładnie. Zwiałam z jego łóżka, postanowiłam zapomnieć i tyle no.
Ad: Heja! Jest tu kto?! - usłyszeli wrzaski Krajewskiego.
F: No to czas, żeby dziecko poniosło odpowiedzialność za to co zrobiło. Adam!
Ad: Co ja zrobiłem znowu?!
W: Chodź do pokoju Agaty!
Ad: Okey no. - Krajewski wszedł do pokoju. - Coś się stało, Aga?
Ag: Gdybyś wiedział debilu co to są prezerwatywy to by się nic nie stało!
Ad: Co? - spytał zdezorientowany.
F: Dociekałeś spraw rodzinnych. Proszę bardzo, to jest twoja siostra, która jest z tobą w ciąży.
Ad: WTF?!
W: Debil.
Ag: Drugiego takiego kretyna na świecie nie ma.
F: Świetna wypowiedź, Adam.
Ad: Nie naszykowałem mowy.
W: To teraz szykuj łóżeczko i weź pod uwagę, że to jest ciąża kazirodcza.
Ad: Ufff. Może się nie urodzi.... - Krajewski dostał w pysk od Falkowicza.
Ad: I co mnie teraz bijesz?! To twoja wina!
F: Miałem ci kupić prezerwatywy i tłumaczyć ich przeznaczenie?! Jesteś dorosłym człowiekiem! I właśnie teraz zaczniesz ponosić odpowiedzialność za swoje czyny.
Ad: Ej no, Andrzej pomóż. Proszę, Andrzej!
F: Myślałeś, że całe życie będę naprawiał twoje błędy? Tego się już nie da i to ty będziesz ponosił za to odpowiedzialność.
Ad: Ale ja nie chcę!
Ag: Dupek.
F: Trzeba było myśleć wcześniej.
Ad: Błagam pożycz kasę. Tylko tyle co na aborcję. Już nigdy cię o nic nie poproszę. - Agata walnęła Krajewskiego w policzek.
W: Chodź Aga, idziemy do Hany. Ten debil niech się trochę ogarnie. Kochanie, liczę, że mu pomożesz.
F: Adam.
Ad: Co?
F: Idziesz też.
Ad: Ja nie będę łaził do ginekologa!
F: Od teraz będziesz robił wszystko co ci powiem.
Ag: Ale ja bym wolała towarzystwo Wiki...
F: Będzie czekał za drzwiami.
Ad: Ale ja nie chcę!
F: Nie lubię takiego wysławiania, ale to chyba jedyny sposób w jaki wreszcie zrozumiesz co do ciebie mówię. W dupie mam co chcesz, a co nie.
Siedzieli przed gabinetem, a profesor cały czas mówił Adamowi, jakim jest kretynem.
Ad: Przestaniesz wreszcie?! Stało się i tyle!
F: Stało się i teraz ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność. I tym kimś będziesz ty. Nie ja, nie Wiktoria, tylko ty.
Ad: Okey! - powiedział na odczepnego.
Ad: I co z blondi? No i z bachorem. - spytał gdy Wiki wyszła z gabinetu.
W: Nie za wesoło.
Ad: Gdzie Aga?
W: Hana wzięła ją na oddział. Nie dość, że acefalia, to jeszcze ciąża pozamaciczna. Andrzej, zoperujesz ją z Haną? Ja na asystę.
F: Oczywiście. A Adam na dyżurującego przy jej łóżku.
Ad: Okey! Staję się dorosły!
W: Idziesz pocieszać Agatę.
Ad: To jest twoje zadanie!
W: Mylisz się. W tej sytuacji, to jest twoje zadanie i twój obowiązek. Jest w trójce.
Ad: Okey! - niechętnie poszedł na salę Agaty.
W: Co za palant, co za debil. Ja nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.
F: Szykujmy się do operacji. Spokój, kochanie.
W: Jakoś przestałam wierzyć w ten twój spokój. Zajrzę jeszcze do Agaty. Znając Adama to rzuca teraz jakimiś niewybrednymi żartami.
F: Będę w gabinecie.
W: Ok.
Kilka godzin później.
Profesor siedział w gabinecie, gdy wszedł do niego Adam.
Ad: Puk puk.
F: Najczęściej puka się w drzwi i wchodzi po proszę.
Ad: Co taki siedzisz przygnębiony.
F: Adam, normalni ludzie raz na jakiś czas po prostu myślą.
Ad: Nad czym ty tak myślisz?
F: Nie baw się w psychoanalityka. Po co przyszedłeś?
Ad: No bo Aga... ona na serio jest naszą siostrą, czy nas wkręcałeś?
F: Z takich rzeczy się nie żartuje.
Ad: To jest ta śliczna blondi ze zdjęć?
F: Tak.
Ad: Śliczna była już jak się ulęgła.
F: Urodziła, Adam.
Ad: Ok. A ty wiesz coś jeszcze ciekawego?
F: Nie.
Ad: No bo ostatni się zarzekałeś, że już nic nie wiesz i wyszło, że mamy siostrę.
F: Dla twojego dobra.
Ad: A co tu było dla mnie dobrego?
F: Człowieku, jej się nie dało znaleźć na całym świecie. Nie chciałem, żebyś sobie robił na to nadzieje.
Ad: Szukałeś jej?
F: Kilka lat, po całym świecie.
Ad: I nigdzie jej nie było?
F: Nie, wiesz co znalazłem ją właśnie tu, a teraz się będę mścić nie wiadomo za co. Już prawie opracowałem zbrodnię idealną ze szczególnym okrucieństwem.
Ad: Wow. Podziwiam, niezły jesteś. Mogę się przyłączyć?
F: Adam!
Ad: No co?
F: Czy ty nie wiesz, co to jest ironia?
Ad: Całe twoje życie?
F: Twoje za to jest wariatkowem.
W: Andrzej... - weszła do gabinetu - Cześć Adam.
F: Jak Agata?
W: Dobrze, obudziła się.
Ad: No właśnie, jak wam poszła operacja?
W: Udało się nie usunąć macicy.
Ad: Ehe. Ok, ja pójdę... potańczyć pójdę, no.
F: Czekaj no kolego.
Ad: Co?! Aaa ok. A co chcesz?
F: Jedno pytanie. Co zrobiłeś z 6 tysiącami?
Ad: Aaa... wydałem.
F: Tyle to się domyśliłem. Na co?
Ad: No na... na rozrywkę. Sam powiedziałeś, że całe moje życie to wariatkowo.
F: Wróciłeś do hazardu? Odpowiadaj.
Ad: No nie. Nie.
F: Na co wydałeś te pieniądze.
Ad: Na nic.
F: Adam!
Ad: No na panienki, no wiesz, że je lubię. - profesor podszedł do Adama i wyjął latarkę chcąc zbadać źrenice, ale chłopak usilnie się przed tym bronił.
F: Ćpasz gówniarzu. - stwierdził gdy wreszcie udało mu się zbadać źrenice Krajewskiego.
Ad: Nie!
F: Czyli biorę cię na stół. Natychmiastowa trepanacja czaszki. Zrobiłbym badania, no ale bratu ufam.
Ad: Nie! Mi nie można ufać! Ja jestem głupi!
W: Adam, ćpasz?!
Ad: No Boże... ale mi tragedia.
F: Kończysz z tym.
Ad: Nie twój interes co robię.
F: Posłuchaj, jesteś chirurgiem. Codziennie narażasz ludzi swoją głupotą. Żeby tego było mało, to jeszcze sam się zabijasz. Wiesz jak może zareagować organizm na połączenie niektórych narkotyków z alkoholem?
Ad: Nie jestem głupi.
F: Doprawdy? Jeszcze raz zobaczę, że jesteś naćpany i twoja kariera pryśnie.
Ad: Zdecyduj się człowieku! Albo jesteś moim ojcem, albo szefem, albo bratem! A nie na zmianę! Skoro jestem tylko twoim pracownikiem to nie wpieprzaj mi się w życie prywatne.
F: Adam, ty jesteś w ciąży, czy przechodzisz menopauzę?
Ad: Albo bądźmy rodziną, albo się odpierdol!
F: Proszę bardzo. Co niedzielę zapraszam cię na rodzinny obiadek. Będzie tradycyjnie i rodzinnie. Rosołek i kotlety schabowe. Oczywiście wcześniej idziemy razem na 12:00 do kościoła. Pasuje?
Ad: Jakiego kościoła?! Co ty bredzisz?!
F: Cofamy się do czasów, gdzie wszyscy byli jeszcze rodzinni. A teraz mam do ciebie bardzo ważne pytanie.
Ad: Jakie znowu kurwa pytanie?!
F: Nie przeklinaj. Chcesz rosół, czy pomidorówkę jutro na nasz rodzinny obiadek?
Ad: Ja nie idę na żaden obiadek!
F: Oczywiście, że idziesz. Będziemy rodzinni. Za 15 12:00 podjadę pod hotel. Jedziemy wspólne na mszę, potem kulturalna kawka u nas i obiad niedzielny. Odmowy nie przyjmuję. I tak co tydzień, kochany braciszku. - poczochrał go po włosach.
Ad: Ja nie chcę!
F: Od dziś jesteśmy rodzinni. A teraz chodźmy rodzinną pielgrzymką do Agaty.
W: No Adaś, jesteśmy rodzinni. Idziemy. - poszli do Agaty i stanęli wokół jej łóżka.
Ag: Coś się stało, że tak stoicie?
F: Od dziś na życzenie Adama jesteśmy rodzinni... - przedstawił jej plan na następny dzień.
Ag: Eche, jesteśmy rodzinni.
F: Wedle życzenia Adama. A teraz Adaś, posiedzisz tutaj.
Ad: Ale ja nie chcę!
F: Przykro mi, ale jesteśmy rodzinni. Siadaj kochany braciszku. A my kochanie chyba już możemy pojechać do domu. Agata ma tutaj świetną opiekę... - Adam próbował wstać - Siedź gówniarzu. - Profesorowi wyraźnie dopisywał humor. Nie ma nic lepszego niż denerwowanie Adama. To było jego ulubione zajęcie. No może poza spędzaniem czasu z Wiki. Adam z powrotem zajął miejsce na taborecie przy łóżku Woźnickiej.
W: Aga, ty już możesz dzisiaj wyjść w sumie.
F: Tak, ALE Adam będzie cały czas się tobą opiekował. Herbatkę będziesz parzył braciszku, kanapeczki robił i poduszki poprawiał.
Ad: To nie fair! Dlaczego ja?!
F: Teraz twoja kolej.
Ad: A kiedy była twoja?!
F: 30 lat temu. Przez rok się zajmowałem tym małym, wrednym dzieckiem, które wiecznie było niezadowolone.
Ag: To Adam jest ode mnie młodszy?
W: Przecież ty raz nie zdałaś. Masz 31, a ja i Adam po 30. Już zapomniałaś?
Ag: Aaa no tak. Byłam wredna?
F: I to jak.
Ad: A ja?
F: Ciebie zdążyłem znienawidzić przez jeden dzień.
Ad: No wiesz co!
Ad: A ja?
F: Ciebie zdążyłem znienawidzić przez jeden dzień.
Ad: No wiesz co!
W: To my idziemy.
Ad: A ja co mam robić?
F: Załatwić wypis i zajmować się siostrą.
Ad: To co Aga? Pozajmujemy się sobą nawzajem?
Ag: Wiki, wy mnie oddacie w ręce zboczeńca?
W: Spoko, Adam jest odpowiedzialny. Mniej więcej. Do zobaczenia jutro.
Ag: Pa.
F: Do widzenia. - wyszli z sali Woźnickiej.
W: Nie sądzisz, że za wcześnie ją wypuszczamy?
F: Będzie 24 godziny na dobę wśród lekarzy. Nic się nie stanie.
W: Ty żartowałeś z tym kościołem?
F: Nie.
W: Ja nie będę siedzieć godzinę w kościele!
F: Spokojnie kochanie. Posadzimy ich ławkę przed nami i wychodzimy. Tam obok jest kawiarnia.
W: A co na "przekażcie sobie znak pokoju"?
F: To będzie pod koniec mszy.
W: Przecież wiesz, że oni będę cały czas grać na telefonach, albo oglądać filmy.
F: Adamowi zarekwiruję telefon.
W: Wredny jesteś.
F: Dziękuję za komplement.
K: Andrzej! - podbiegła do nich Walczyk.
F: A ta znowu swoje.
K: Kochanie...
F: Nie kocham cię, nigdy nie kochałem i nigdy nie pokocham.
K: To przez nią! - rzuciła się na Wiki, która zaczęła się śmiać i od razu złapała ją za obie ręce.
W: Uważaj co robisz i mówisz, bo bez oczek nie będziesz taka śliczna, blondi.
K: Nienawidzę cię!
W: Och jaka szkoda. A ja liczyłam, że będziemy przyjaciółkami.
K: Nienawidzę cię! Zabrałaś mi go!
F: Starczy tego przedstawienia, Kinga. - odsunął blondynkę od lekarki i poszli w stronę samochodu.
W: Co za wariatka.
F: Wcześniej mnie bawiła, ale teraz mnie już nudzi.
W: Jeszcze mnie podrapała tymi tipsami. - pokazała swoją dłoń, którą profesor uniósł i pocałował - Obym się tylko wścieklizną nie zaraziła.
F: Zjemy coś?
W: Jak chcesz.
F: A na co masz ochotę?
W: Na jedzenie. Uwierz, nie jestem wybredna.
F: Więc pojedźmy do... Neptuna.
W: Gdzie?
F: A taka restauracja na Pradze Południe.
W: Będziemy jechać tak daleko do restauracji?
F: Do Warszawy i tak trzeba pojechać, jeśli się chce zjeść coś dobrego, a w centrum nigdzie nie można zaparkować i są korki. Jeśli chcesz możemy jechać gdzie indziej.
W: Dobrze. W ogóle, to kto wymyślił taką nazwę restauracji?
F: A skąd ja mam wiedzieć? Nie ważna nazwa, ważniejsze jedzenie. I jeszcze trzeba zamówić nasz niedzielny obiad. Pani Ania ma wolne i nie zrobi nam jedzenia na jutro.
W: Na serio, niedzielny obiad?
F: Tak, według życzenia Adama będziemy rodzinni. Mam nadzieję, że nie zobaczę go już więcej naćpanego, bo inaczej będziemy rozmawiać.
W: I na serio rosołek i kotlety schabowe?
F: Ziemniaczki i marchewka gotowana. Specjalnie dla Adama z groszkiem. Będzie bardzo rodzinnie. - Wiktoria zaczęła się śmiać.
F: Tu nie ma powodu do śmiechu. A na deser szarlotka. Może przynajmniej nauczę Adama posługiwania się nożem i widelcem.
W: Może być wesoło.
F: Pomyśl, przez cały dzień będę torturował go klasyką. Chopin, czy Yiruma?
W: Może Yiruma, a w czasie jazdy samochodem opera. Zemsta idealna.
F: To nie ma być zemsta tylko kształcenie kulturowe dziecka.
W: Zadzwonię potem jeszcze do Agatki, żeby wystroiła go w garnitur.
F: Będzie miło.
W: Masz jeszcze jakieś tajemnice rodzinne? Oby Hana nie okazała się twoją kolejną siostrą, bo to by oznaczało, że Zapała też.
F: To chyba już koniec spraw rodzinnych.
W: To dobrze.
Tej części nie uznaję za zbyt dobrą. Myślę, że następna będzie lepsza :) Jak zwykle liczę na Wasze opinie.
W: Masz jeszcze jakieś tajemnice rodzinne? Oby Hana nie okazała się twoją kolejną siostrą, bo to by oznaczało, że Zapała też.
F: To chyba już koniec spraw rodzinnych.
W: To dobrze.
Tej części nie uznaję za zbyt dobrą. Myślę, że następna będzie lepsza :) Jak zwykle liczę na Wasze opinie.
Cudowne dawaj szybko nexta
OdpowiedzUsuńNie chciało mi się logować xD
OdpowiedzUsuńPodejrzewałam, że to Agatka jest tą siostra!
Napisałaś, że Falkowicz i Adam mają po 30 lat... albo przesadzasz aż za bardzo, albo to ja źle zrozumiałam xD
Rodzinne obiadki - śmieszniee :D śmieję się do laptopa xdd
~ruda
Kocham twoje opka! A Falko ma ile lat w twoim opku? Bo jak te 30 to jest to dość dziwne xdd
O Jezuuu! Wzięłam tę wypowiedź Wiki : "Przecież ty raz nie zdałaś. Masz 31, a ja i Adam po 30. Już zapomniałaś?" za wypowiedź Andrzeja. Przepraaaszam za moją głupotę xdd
Usuń~ruda
Czasem się zdarza coś źle zauważyć, czy przeczytać :)
UsuńAle nam się rodzinnie zrobiło:) A do tego te niedzielne msze i obiadki
OdpowiedzUsuńRodzinnie będzie dopiero w następnej części, bo Falko spełni swoje groźby z kościołem i obiadkiem.
UsuńAdam i Agata - ciąża kazirodcza...no ,no..i tak mam wrażenie ,że szybko się pozbierali...W ogóle Agata siostrą Baranów ....ma w sobie trochę tego wredzielstwa Falko ,już wobrazam sobie ją jak tą z Rancza..hahhaa Rodzinne obiadki i Kościół...nie mogę się doczekać :D !!! Dobrze ,że Wiki nie jest ich przyrodnią siostrą..hhah ....by było....romans ojca Barana...Moda na Sukces...:D
OdpowiedzUsuńŚwietne........nie spodziewałam się tego, że Agata będzie siostrą Falka i Adama....... tu mnie zaskoczyłaś.......... opo świetne........ czekam na nextttttt
OdpowiedzUsuń"Lubię zaskakiwać" - prof. Andrzej Falkowicz :)
UsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńSuper! Genialne! piękne! zajebiste! cudowne! Czekam na next z niecierpliwością - kiedy będzie? ~ Pati
OdpowiedzUsuńGenialne. Widze że rodzinnie sie robi
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się ze Agata będzie ich siostrą i zajdzie w ciąże z Adamem. Ciekawe co z tego wyniknie
Ale mega rozdział!Tyle tam nowych informacji!Kurde!Agata Baran...Nawet nieźle to brzmi!
OdpowiedzUsuń