ZAPRASZAM WSZYSTKICH DO CZYTANIA GENIALNYCH OPOWIADAŃ MADZI:
FaWi - LOVE STORY
Następnego dnia.
W: Koniec z oszukiwaniem pacjentów! Nie bójmy się mówić o śmierci! - przechodził obok bufetu gdy usłyszał krzyki Wiktorii. Wszedł i zobaczył Consalidę na stole, kilku lekarzy i stojącego obok dyrektora proszącego, żeby zeszła.
T: Pani doktor, proszę zejść ze stołu.
W: Andrzej! - krzyknęła na jego widok i kilka par oczu zwróciło się w jego stronę. - Nikt więcej nie będzie oszukiwać pacjentów, prawda.
F: Tak, tak. Możesz zejść ze stołu?
W: Chcę damą być i chcę być natchnieniem. Diwą kobiecych zachwytów i wad. Dla jednych muzą, a dla innych snem. Chcę stworzyć na nową swój świat. - zaśpiewała kawałek piosenki.
F: Chodź damo. - podał jej rękę, a ona zeszła ze stołu niczym księżniczka.
W: Chcę być kobietą, uwodzić spojrzeniem. Nie chcę być planem i grą. - znowu zaśpiewała.
F: Uwierz, uwodzisz spojrzeniem.
W: Naprawdę?
F: Naprawdę. - Wiki szybko namiętnie pocałowała Falkowicza na co wszyscy obecni w bufecie otworzyli szerzej oczy ze zdziwienia.
F: Dlaczego ty taka nie możesz być zawsze?
W: Bo nie chcę.
F: Zajmę się panią doktór. Chodź do gabinetu. Musisz się położyć.
W: Nie chcę leżeć. Chcę tańczyć. - złapała go za rękę i obróciła się kilka razy. - Zatańczysz ze mną?
F: W gabinecie będzie muzyka. Chodź.
W: Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza i twój głos. - Na te słowa kilka osób obecnych w bufecie otworzyło budzie ze zdziwienia.
F: Wiem, że tego nie lubisz, ale nie pozostawiasz mi wyboru. - powiedział podnosząc Wiki.
W: Ale super! Zazdrościsz, blond dziuniu? - spojrzała na Ninę.
N: Tak, bardzo.
F: My może pójdziemy. - wyniósł Wiki z bufetu.
P: Co ty jej robisz?! - spotkali Przemka.
F: Ratuję przed większym ośmieszeniem się.
P: Ale co...
W: Zamknij się głupia pało. Zazdrościsz, że ty tak nie możesz nosić tej swojej dziwki. Ciebie nawet nieboszczka nie chce. - powiedziała rozbawionym głosem.
P: Co ty jej zrobiłeś?! - warkną Przemek
W: Zrobiłeś mi coś tylko ty.
P: Słucham?!
W: Zostawiłeś mnie, gdy cię najbardziej potrzebowałam. Teraz ja zostawiam ciebie. - Pomachała Przemkowi ręką. - Idziemy, Andrzej?
F: Dobrze.
Falkowicz zaniósł Wiktorię do gabinetu i położył na kanapie.
F: Znowu jadłaś cukierki od pacjenta.
W: Bo one była taaakieee pyyyszneee.
F: Dużo tego zjadłaś?
W: Dał mi całą torebkę. - Wiki wyjęła foliową siatkę, gdzie było jeszcze trochę cukierków.
F: Daj to. - zabrał jej cukierki.
W: Ej! To moje! Oddawaj!
F: Raczej nie.
- Profesorze, dyrektor prosił, żebym pobrała krew doktor Consalidzie na badania. - powiedziała wchodząca do gabinetu pielęgniarka.
F: Proszę mi to dać. - zabrał jej metalową tacę.
- Ale dyrektor powiedział, żeby pobrać krew na badania doktor Consalidzie.
F: Czy wątpi pani w to, że ja także umiem pobrać krew? - zmieszana pielęgniarka nic nie odpowiedziała. - Więc proszę z tond wyjść.
- Oczywiście. Do widzenia.
F: Wiktoria, masz telefon?
W: A co? Wielki pan profesor zapomniał naładować komórkę?
F: Daj.
W: Masz. - dała mu telefon. - Ale nie gadaj długo.
F: Tak, tak.
A: Cześć Wiki. Falkowicz znowu ci coś zrobił, czy masz ciekawe propozycje od niego? - zaczęła internistka nie wiedząc, że wcale nie rozmawia z przyjaciółką.
F: Dzień dobry, pani doktor. Nic nie zrobiłem Wiktorii.
A: Aaaa, to pan. - powiedziała zmieszana.
F: Tak.
A: A to nie jest telefon Wiki?
F: Co to za różnica. Jest pani teraz w szpitalu?
A: No tak, siedzę w lekarskim.
F: Czyli pani nie wie o przedstawieniu, jakie odstawiła Wiktoria.
A: Co? Co ona zrobiła?
F: Proszę przyjść do mojego gabinetu.
A: No dobrze. Już idę.
Po chwili Agata przyszła do gabinetu.
A: Co ona zrobiła?
F: Wszystko zaraz, teraz nich mi pani pobierze krew.
A: Co?
F: Dyrektor uparł się, żeby zrobić badania Wiktorii, a domyślam się, że ma substancje psychoaktywne we krwi. Znowu jadła cukierki od pacjenta.
A: Nie uda się. Ma najrzadszą grupę krwi na świecie i to jest zapisane w jej karcie.
F: Jaką?
A: B-
F: To ma szczęście. Niech mi pani pobierze tą krew.
A: Przecież to jest najrzadsza grupa krwi na świecie.
F: Oboje jesteśmy wyjątkowi. No, już. - powiedział zdejmując marynarkę i podwijając rękaw koszuli.
A: Nie mam w tym wprawy. Może trochę zaboleć. - powiedziała pobierając krew.
W: Większą masz w innych rzeczach z facetami.
A: Weź się zamknij.
W: A niby czemu? Prawda w niebieskie oczka aniołka kole?
A: Siedź cicho.
W: Oczka aniołka, a charakterek diabełka. Z iloma facetami w tym szpitalu spałaś? Powiedz mi lepiej z kim nie spałaś. Będzie prościej.
F: Czy ty nie przesadzasz?
W: Się lepszy znalazł. Wszystko by chciał seksem załatwić.
Agata i Falkowicz popatrzyli na siebie, potem na roześmianą Wiktorię.
F: Ona nie ma pojęcia, co mówi.
A: Wiem, ale i tak mam ochotę ją zabić.
F: Pani była łatwiejszym dzieckiem do opieki.
A: Dziękuję.
W: Dzieci nie pieprzą się codziennie z inną osobą.
A: Wiktoria.
W: Umiesz tylko pieprzyć ludziom szczęście. Spieprzyłaś już małżeństwo Latoszków, Rogalskich, moje szczęście dwa razy. Ciekawe za kogo się teraz weźmiesz. - z oczu internistki poleciało kilka łez.
F: Niech pani nie płacze. Ona nie wie co mówi.
A: Ale ona mówi prawdę. Ja tylko niszczę ludziom szczęście.
W: Widzę, że teraz chcesz mi spieprzyć coś, czego jeszcze nie ma. Prawdziwa przyjaciółka z ciebie.
A: Przepraszam. - Agata wybiegła z gabinetu.
F: I widzisz, co narobiłaś.
W: Ona mnie znienawidzi. - Wiki się rozpłakała.
F: Czy ty w ciąży jesteś, że ci się tak często zmienia nastrój?
W: Chyba nie. Muszę iść do Agatki. - dziewczyna próbowała wstać, ale zatrzymał ją Falkowicz. - Muszę iść do Agatki.
F: Już, już, siedź. - Andrzej wziął telefon.
A: Czego. - spytała nie patrząc na wyświetlacz.
F: Ja wiem, że to nie najlepszy moment, ale Wiktoria płacze i chce iść pani szukać. Mogłaby pani przyjść?
A: Ale co jej odwaliło?
F: Nie wiem co jest w tych cukierkach, ale trzeba to zbadać. Mogłaby pani przyjść? Wiktoria! Siedź rzesz w miejscu! - złapał za rękę dziewczynę która znowu chciała wyjść z gabinetu.
A: Dobrze.
Po chwili do gabinetu weszła Agata z lekko rozmazanym makijażem.
W: Agatka! - Wiktoria rzuciła się na przyjaciółkę.
A: No chodź ty wredny rudzielcu.
W: Przepraszam. Poprawię ci oczka.
A: Lepiej nie. Kładź się.
W: Ale...
A: Kładź się, powiedziałam. - Agata wskazała ręką na kanapę.
W: Zmarznę. - powiedziała wykonując rozkaz internistki.
A: Ma pan jakiś koc?
F: Nie.
W: Widzisz, czyli nie mogę...
F: Możesz. - Falkowicz zdjął marynarkę i przykrył nią Wiktorię. - Teraz dobrze?
W: Yhm. Masz fajne perfumy.
F: Yhm.
W: Ile to kosztuje?
F: Nieważne.
W: Ile?
F: Nieważne.
W: Powiedz.
F: Co to za różnica?
W: Powiedz!
F: Wiktoria...
W: Powiedz!
F: 8000. - Agata zakrztusiła się własną śliną na te słowa. - Wszystko dobrze, pani Agato?
A: 8000?!
F: Mówiłem nieważne.
A: A człowiek się zastanawia czy kupić buty za 300 zł.
W: A tam. Ja mam perfumy za 200 tysięcy.
A: Wiki, ty masz perfumy za 200 złotych, nie 200 tysięcy.
W: A ty niby z kont możesz wiedzieć?
A: Bo je od ciebie pożyczam. Śpij już.
W: Zaśpiewasz mi kołysankę? - spytała Agaty. Internistka spojrzała na Falkowicza.
F: Niech pani tak na mnie nie patrzy. Ja kojarzę tylko ,,Lulaj że Jezuniu"
A: Wiki, ja nie umiem śpiewać.
W: Przecież jesteś aniołkiem. Każdy anioł umie śpiewać. A ty zagrasz marsz weselny.
A: Niestety Wiki, ja też znam tylko ,,Lulaj że Jezuniu" Ty jesteś w tym szpitalu od śpiewania.
F: A głos masz naprawdę piękny.
A: No śpij już. - Agata usiadła obok przyjaciółki i pogładziła ją po rudych włosach.
A: Ja się nią zajmę. A pan zastąpi mnie na izbie.
F: Kolejna. - powiedział wychodząc z gabinetu.
A: Dziękuję!
To chyba ostatnia tak nierealna, jak to określa Majka G. , część.
Hahaha........świetne, cudowne i śmieszne...<3 Kiedy next?? ;)
OdpowiedzUsuńtego nie wie nikt
UsuńDziękuję ^0^ I wcale nie było nierealne było .... urocze *♥* Pozdrawiam z całego serca i pisz jak najszybciej może coś na wtorek ?? ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się, ale nie wiem, co z tego wyjdzie.
UsuńHahaha kochana cudownie. KOCHAM Twoje opowiadanie, z niecierpliwością czekam na kolejną część mam nadzieję, że szybko coś dodasz. Życzę Ci duuuuuuużo weny!
OdpowiedzUsuń:) Śmiesznie, ładnie, inaczej. Super. Ciekawe co było w tych cukierkach. :D
OdpowiedzUsuńIch składu raczej nie będę wymyślać, ale stawiam na dużą mieszankę różnych narkotyków. Nagły płacz, na zmianę ze śmiechem i byciem wrednym by pasowało.
UsuńWiem, że jestem nachalna, ale po prostu uwielbiam twoje opowiadanie i nie mogę się doczekać kolejnych części, więc: kiedy next?
OdpowiedzUsuńTego nie wie nikt. Ten tydzień jest dla mnie tragedią. Szkoła zawala, w sobotę wyjeżdżam na dwa tygodnie i muszę pozałatwiać wszystko przed wyjazdem i to co bym robiła w czasie niego. Jesteśmy w czasie kupowania mieszkania i razem z ojcem mamy grafik pilnowania i użerania się z robotnikami, bo na moją matkę nie ma co liczyć, bo ona tylko panikuje.
UsuńTo sam początek tego wszystkiego z mieszkaniem, a ja już nie wyrabiam, nawet na sen mam czas według grafiku i najczęściej to jest jakieś 4h co 30h.
Jedna, wielka paranoja.
Jezu Chryste ! '0' Jak ty możesz tak mało spać ?! Nie powinnaś tak robić jeszcze się nabawisz jakiejś choroby :'( Pozdrawiam i życzę więcej czasu na sen :p MADZIK ;*
UsuńAle ja się do tego nie zmuszam. Po 30 godzinach działania nie jestem jeszcze całkiem wyczerpana. Gdy nie czekamy z położeniem się, aż padniemy, o wiele szybciej regenerujemy siły. Potem tryskam energią przez kolejne 30 godzin. Przyzwyczaiłam się do tego.
UsuńNa przykład: Wczoraj położyłam się o 17.00 i wstałam o 24,00. Potem już się nie kładłam. Teraz minęło już 17 godzin od mojego ostatniego snu, a mnie rozpiera energia. Dużo daje mi też muzyka, ale coś typu ,,Tak smakuje życie'' ,,Bałkanica'' ,,Kawałek do tańca'' ,,Kobieta z moich snów'' i wiele innych piosenę, szybkich, dających energię. U mnie muzyka nie gra tylko gdy śpię, chociaż wtedy też czasami włączam sobie Yirume.
OMG ! *0* U mnie 8 h snu to podstawa bo inaczej nie kontaktuje :p
UsuńU mnie 4h i nie na 24h, tylko co 30 h
UsuńBędzie dzisiaj nexcior ?? *,*
UsuńZdecydowanie nie. Być może coś pojawi się w czwartek. Nie wiem. Nie daję rady z wszystkim XD
UsuńSuper opo idealne na poprawę humoru <3 Wszystko nadrobiłam ;) Swietne naprawdę świetne. Czekam na next
OdpowiedzUsuń