Obudziła się w na kanapie w gabinecie Falkowicza przykryta jego marynarką. Obok niej siedziała Agata.
W: Ej, Agata, co jest?
A: To jest, że znowu zjadłaś jakieś cukierki od pacjenta.
W: O w cholerę. Co ja tu robię?
A: Wszystko ci powiemy, ale najpierw mów, co ty pamiętasz.
W: Mam perfumy za dwa tysiące?
A: Coś jeszcze ci świta?
W: Nagadałam coś Zapale. Falkowicz mnie niósł?
A: Dobrze, a wcześniej?
W: Nie wiem, a co było?
A: Też nie wiem. Wiem tylko, że najpierw odstawiałaś głupoty w bufecie i chyba Adam przy tym był, więc idź się dowiadywać wszystkiego po kolei.
W: Czyli najpierw mam iść do Krajewskiego, potem do Zapały, Falkowicza i ciebie?
A: No tak. Krajewski powinien być na ratunkowym.
W: Ok, to ja idę. A ty tak właściwie co tu robisz?
A: Pilnuję cię. Falkowicz mnie zastępuje na izbie.
W: Ok, ja idę na poszukiwania Krajewskiego.
A: A ja?
W: Masz klucze od gabinetu?
A: No nie.
W: To lepiej tu siedź, bo jak Zapała by się dorwał do czegoś, to po nas.
A: Ok, a co mam zrobić, jak tu wpadnie policja z nakazem przeszukania?
W: A skąd ja mam wiedzieć? Podaj wszystkim leki nasenne. Zresztą, małe szanse, że wpadną tu antyterroryści.
A: Ok, a jakby ktokolwiek tu przyszedł?
W: Agata, po co ty zadajesz takie głupie pytania?
A: Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.
W: To mów, że Falkowicza nie ma.
A: A jakby ten ktoś zaczął grzebać w szafkach?
W: Litości Agata.
A: No ale co mam zrobić?
W: Umówmy się tak. Cokolwiek by się nie działo, nie pozwalasz nikomu tu grzebać i dzwonisz po Andrzeja i nie zadajesz już więcej głupich pytań. Ok?
A: Dobra, idź już,
Wiki znalazła Adama.
W: No cześć, ty podobno wiesz co odstawiłam w bufecie.
A: Wiem, ale ty wolałabyś nie wiedzieć.
W: Dobra, mów.
A: Wlazłaś na stół, krzyczałaś, że nikt więcej nie będzie okłamywał pacjentów, przyszedł Falkowicz, śpiewałaś coś, że chcesz damą być, czy coś takiego, Falkowicz podał ci rękę, zeszłaś ze stołu jak księżniczka, śpiewałaś coś, że chcesz uwodzić spojrzeniem, on ci powiedział, że uwodzisz, pocałowałaś go...
W: CO?!
A: Pocałowałaś Andrzeja.
W: Ale, że w usta?!
A: Nie, w nos. Oczywiście, że w usta. Kilku osobom w bufecie gały wyleciały, chciałaś z nim tańczyć, powiedział, żebyście poszli do gabinetu, bo tam będzie muzyka, a ty, że od muzyki piękniejsza jest tylko cisza i jego głos, kilku osobom w bufecie mordy się otworzyły.
W: Boże, co ja narobiłam.
A: Potem Falkowicz cię podniósł, wyjechałaś z jakimś tekstem do Niny, że na pewno ci zazdrości i Andrzej cię wyniósł. Potem natknęliście się na Przemka, ale jak to wyglądało, to nie wiem.
W: Miło raczej nie było?
A: Oj na pewno nie, bo Zapała wyglądał na porządnie wściekłego.
W: Dobra, idę go poszukać, może jakoś uda mi się złożyć te wszystkie wydarzenia w całość.
A: O to spotkanie radziłbym spytać Andrzeja, bo nie wiadomo co powiedziałaś Zapale.
W: Ok, chociaż boję się jego komentarzy, co do tego pocałunku. Cholera, ja nie wiedziałam co robię.
A: Bez przesady, was i tak ciągnie ku sobie.
W: Krajewski!
A: Już, już, spoko. W ogóle, to prawda, że Falkowicz siedzi na izbie?
W: Drugi raz w tym tygodniu, za Agatę.
A: Agatka się zaczyna kręcić w okół Andrzeja? Zazdrosna powinnaś być.
W: Kręcić? Ona z nim plotkowała na mój temat. Zaciągnął ją do gabinetu, a ta idiotka mu nagadała nie wiadomo co.
A: Żeś się wkopała. Idź się dowiedzieć, co nagadałaś Zapale.
W: No idę, idę. - Wiktoria niechętnie poszła na izbę. Weszła do gabinetu, gdy był w nim tylko profesor.
F: O, Wiktoria. Już dobrze się czujesz?
W: Ja nie wiem, co narobiłam, ale wiem, że nieświadomie, więc...
F: Pod wpływem środków psychoaktywnych jesteś milsza. Chociaż nie dla wszystkich.
W: Mów mi co ja do jasnej cholery nagadałam.
F: Począwszy od?
W: Od tego jak mnie wyniosłeś z bufetu. Co było wcześniej powiedział Adam.
F: Powiedział. A z jakimi szczegółami?
W: Zbyt dokładnymi. Ja nie wiedziałam co robię, więc jakbyś był łaskaw zostawić to bez komentarzy, byłabym wdzięczna.
F: Więc powiem ci tylko, że jesteś cudowna.
W: Co nagadałam Zapale?
F: Mówiłaś, że na pewno zazdrości, że nie może nosić swojej dziwki. Powiedziałaś, że jego nawet nieboszczka nie chce.
W: Coś jeszcze?
F: Powiedziałaś, że zostawił cię, gdy go najbardziej potrzebowałaś, a teraz ty zostawiasz jego.
W: Jedyna mądra rzecz, jaką powiedziałam.
F: Zostawił cię kidy go najbardziej potrzebowałaś, czyli?
W: Czyli, gdy moja córka umierała i mnie nienawidziła. Co było potem?
F: Tretter uparł się na pobranie ci krwi na badania.
W: Cholera jasna, ja nie mogę wylecieć z roboty.
F: Spokojnie. Masz to szczęście, że ja też jestem wyjątkowy, a pani Agata uczynna, chociaż to co za to usłyszała nie było raczej adekwatne do jej pomocy.
W: O czym ty mówisz?
F: Pani Agata pobrała mi krew zamiast tobie. Mamy takie same grupy.
W: Ty jesteś święty człowiek.
F: Nie obrażaj mnie.
W: Ale co ja nagadałam Agacie?
F: Padło trochę niemiłych słów.
W: Ale jakich słów?!
F: Mam to powtarzać?
W: No ale co ja jej nagadałam?!
F: Ogólnie to mówiłaś, że spała prawie z każdym mężczyzną w tym szpitalu.
W: O cholera.
F: Pani Agata wyszła z gabinetu, ale ty zaczęłaś płakać i chciałaś jej szukać. Udało mi się ją z powrotem ściągnąć, przeprosiłaś więc chyba jest dobrze.
W: Najważniejsze, że przeprosiłam. Nienawidzę tego robić.
F: Jesteśmy do siebie podobni.
W: Taa. Coś jeszcze?
F: Chciałaś, żebyśmy śpiewali i myślałaś, że dr. Woźnicka jest aniołem, a ja miałem zagrać marsz weselny.
W: Ok, tyle?
F: Chyba już tak.
W: To ja idę przepraszać Zapałę, a ty lepiej idź do gabinetu, bo Agatka siedzi tam przerażona.
F: Przerażona?
W: Boi się, że antyterroryści tam wpadną i będą chcieli przeszukać gabinet, a wtedy znajdą jakieś dokumenty z badań.
F: Antyterroryści w postaci pana Przemka?
W: To też.
W tym czasie.
P: Gdzie jest ta gnida?! - Przemek wpadł do gabinetu.
A: Nie wiem, tu go nie ma.
P: On wymyślił jakieś nowe badania! Podsłuchałem jak rozmawiał z Adamem. On chce znowu zabijać ludzi! Pomóż mi, tu muszą być jakieś dowody. - Zapała próbował zacząć grzebać w szafkach, a Agata go odciągała. Internistka zadzwoniła do Falkowicza.
F: Słucham, pani Agato.
A: Niech pan natychmiast przyjdzie do gabinetu! Zapała dostał szału!
F: Idę.
F: Zapała dorywa się do dokumentów.
W: Biedna Agata. - oboje szybko poszli do gabinetu.
A: Zostaw to! - Agata wyrywała mu teczki z dokumentami.
F: Dzień dobry panie Przemku.
P: Ty gnido! Znowu chcesz zabijać ludzi!
F: PROSZĘ Z TOND NATYCHMIAST WYJŚĆ!
P: JESTEŚ MORDERCĄ!
W: WON Z TOND! - Przemek podszedł do Wiktorii. Stali twarzą w twarz i patrzyli na siebie wściekle.
P: Zdradziłaś mnie!
W: Ja?! To ty mnie zdradziłeś z tą dziwką!
P: Nie masz prawa tak o niej mówić! - Zapała pchnął Wiktorię na drzwi.
F: Wiktoria! - Andrzej i Agata podbiegli do dziewczyny. Ona wstała, podeszła do Zapały, jedną ręką złapała go za dwa nadgarstki i przysunęła swoją twarz o kilka centymetrów od jego.
W: To TY jesteś mordercą. To TY zabiłeś naszą miłość. To TY zabiłeś naszą przyjaźń. I to TY próbowałeś teraz zabić mnie. - wysyczała przez zęby i walnęła Przemka w policzek.
P: To ON zabił Ludmiłę. ON JEST MORDERCĄ!
W: Nie waż się tak mówić! - Wiktoria kolanem walnęła Przemka w krocze i pchnęła go na ścianę. Zapała osuną się na podłogę. Falkowicz podszedł do niego i szarpną go za rękę.
F: Masz szczęście, że nie jestem mordercą, bo już dawno byś nie żył, za to co zrobiłeś Wiktorii! - otworzył drzwi - Niech ktoś się nim zajmie! - krzyknął wyrzucając Zapałę z gabinetu.
Hahah. Ostatnie słowa Falkowicza :) Super.
OdpowiedzUsuńŚwietne, wspaniałe i cudowne. <3 Kocham twoje opo. Kiedy możemy się spodziewać następnej części? <3
OdpowiedzUsuńTego nie wie nikt. Nawet Falkowicz :)
UsuńŚwietna ;) kiedy next ??? :)
OdpowiedzUsuńTego nie wie nikt. Nawet Falkowicz :)
UsuńSuper pisz szybciutko kolejną część :)
OdpowiedzUsuń