A: A jak nikt się nim nie zajmie?
W: Ja mam to w dupie.
F: Mnie losy pana Przemka nie interesują.
A: Nie wiem, jak on mógł się tak zachować.
W: Solidnie tego pożałował.
A: Wiki, idziesz ze mną na kawkę.
W: Jakiś nowych informacji się dowiem?
A: Maże, może. Chodź. Ciacho ci postawię na pocieszenie. - ciągnęła Wiki za rękę jak małe dziecko.
W: Przepraszam, ale jak widzisz, dziecko się niecierpliwi.
F: Yhm, pamiętaj, że za godzinę trudna operacja.
W: O boże, zapomniałam, ale to jak my to robimy?
A: Wiki noooo...
W: Wybacz Agatka, ale muszę się do operacji przygotować.
A: Ale Wiki noooo...
W: Czy ty masz pięć lat? Agatka, zrobię operację i kończę robotę. Jestem twoja na całą noc.
F: Szkoda, że nie moja.
A: Wie pan. Mi aż tak bardzo na Wiktorii nie zależy. Mogę ją panu odstąpić na wieczór - Wiktoria spojrzała wściekle na koleżankę - i noc też. - dodała chcąc zdenerwować przyjaciółkę.
F: Wiktorio, skoro mamy już błogosławieństwo twojej mamy, córki i przyjaciółki, możemy pójść na kolację?
W: Niech pomyślę... NIE!
F: Dlaczego?
W: Jakie są argumenty, żebym się zgodziła?
F: A jakie są, żebyś się nie zgodziła?
W: Takie, że nie mam ochoty.
F: Jaka ty jesteś uparta. Nie możesz mi czasem odpuścić?
W: Jeszcze czego brakowało. Powiedz lepiej jak operujemy.
F: A jak myślisz?
W: Gdybym rozmawiała z kimkolwiek innym, stawiałabym na tradycyjnie, ale rozmawiam z tobą, więc myślę, że tak jak mi kiedyś pokazywałeś ten swój patent.
F: W jakiej pozycji? - Wiktoria chwilę się zastanowiła i starała się w głowie połączyć wszystko, co wiedziała.
W: Pozycja nie jest najważniejsza. Do uzyskania pełnej satysfakcji najważniejsze jest doświadczenie i umiejętności wykonującej osoby. Liczy się także kont nachylenia, rozmiar i głębokość. Nie można działać też zbyt szybko. - No tak. Wiktoria miała na myśli satysfakcję dobrze wykonanego zabiegu, doświadczenie chirurga, głębokość, kont nachylenia i rozmiar skalpela i hamowanie nerwów na sali operacyjnej.
F: A jaką pozycję najbardziej lubisz?
W: Wybór pozycji zależy od sytuacji oraz warunków.
F: Dobrze. To gdzie to zrobimy?
W: Na sali operacyjnej. A gdzie?
F: Sala operacyjna? Ciekawa propozycja. Żyję trochę na tym świecie, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. - Agata nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Do Wiktorii dotarło o czym on mówił.
W: Ty gnido! Dobrze wiedziałeś o jakich pozycjach mówiłam!
F: Tak, wiedziałem. Mówiłaś o pozycjach w, ładnie określając, kontaktach płciowych. - Wiktoria poczerwieniała ze złości.
A: Nie no Wiki, ale serio mówiłaś, jakbyś...
W: Ty się już lepiej zamknij!
F: No cóż. Jedyne co mogę powiedzieć, to, że postaram się sprostać wymaganiom. Ale zastanów się chwilę, czy sala operacyjna jest na pewno dobrym miejscem. Tam jest spore okno. Chyba, że lubisz seks w miejscach publicznych. Dla ciebie wszystko.
Agata śmiała się patrząc na przyjaciółkę, która była już cała czerwona i zaciskała pięści ze wściekłości. Falkowicz dłonią odgarną jej kosmyk włosów z twarzy.
F: No cio, skarbie?
W: Radzę ci zabrać te łapy, bo skończysz gorzej niż Zapała. Ja mam mocne nogi.
F: Nogi? Wolałbym ręce. To jakieś nowe techniki?
W: Agata, zabierz mnie z tond, bo zaraz uduszę własnego szefa.
F: Podduszanie? Nie słyszałem. Ja chyba naprawdę jestem zacofany w tych sprawach.
W: Agata, ja się zaraz na niego rzucę.
F: Aż tak cię pociągam, że już nie możesz wytrzymać? - bardziej stwierdził niż zapytał. Internistka złapała Wiktorię za rękę, chcąc ją trochę uspokoić. Kobieta mocno zacisnęła dłoń na nadgarstku Agaty.
A: Ała. Wiki. - Agata syczała z bólu, a Wiktoria tylko zaciskała dłoń coraz mocniej. - Aaaa!!! Wiki, boli! - internistka miała już łzy w oczach z bólu zadawanego jej przez przyjaciółkę. - Wiiikiiii!
F: Wiktoria. Wiktoria, puść panią Agatę. - dziewczyna nie reagowała i cały czas mocno ściskała nadgarstek koleżanki.
A: Pomocy. - powiedziała błagalnym głosem. Musiała przyznać, że Wiki miała w ręce więcej siły nawet niż jej były mąż.
F: Wiktoria. - podniósł jej rękę i powoli udało mu się wyswobodzić dłoń Agaty.
A: Dziękuję. Jeszcze chwila i bym miała niedokrwienie. - Agata zaczęła masować czerwony nadgarstek.
F: Wiktoria, dobrze się czujesz?
W: Oprócz tego, że mam ochotę kogoś zabić, to tak.
F: Chodź. - Falkowicz zaciągnął Wiki do sali rehabilitacyjnej, a Agata poszła za nimi.
F: Musisz się odstresować przed operacją, bo jeszcze wybierzesz nie tą pozycję i nie będzie stuprocentowej satysfakcji. - pokazał ręką na worek treningowy - Myślałem, że przyda się panu Przemkowi, ale teraz chyba bardziej tobie. - Wiktoria zaczęła walić w worek.
T: Co tu się dzieje? - spytał wchodzący dyrektor.
F: Doktor Consalida się odstresowuje przed operacją.
T: O. Zna pani jakieś pozycje?
W: Nie znam żadnych pozycji! Nie będę się wypowiadać na ten temat! I najlepiej proszę nie wypowiadać przy mnie tego słowa!
T: Czy coś się stało, pani Wiktorio?
W: On się stał! - Wiki dalej waliła w worek.
T: Profesorze?
F: Ja nic nie zrobiłem.
W: Tak, tylko ja mówiłam o pozycjach przy cięciu! O głębokości, koncie nachylenia i wielkości SKALPELA! O doświadczeniu chirurga i o podjęciu decyzji co do pozycji przy cięciu podczas OPERACJI i o robieniu OPERACJI na stole operacyjnym!
T: Ja nadal słabo rozumiem.
A: Pan profesor źle zinterpretował słowa Wiktorii. Każde z nich myślało o pozycjach w innych... dziedzinach. O innej głębokości, koncie nachylenia i wielkości i o innym doświadczeniu. Wiktoria nie używała rzeczowników.
T: Słucham?! To o czym pan myśli w czasie pracy?!
F: Woli pan nie wiedzieć, dyrektorze.
T: Państwo mają tu pracować! - wściekał się Tretter - I skupiać się na PRACY!
F: Nawet pan nie wie jak ciężko się skupić przy takiej cudownej kobiecie, jak Wiktoria.
W: FALKOWICZ!!!
F: Tak, skarbie? - Wiktoria znowu zaczęła walić w worek, nie chcąc zrobić komuś krzywdy.
A: Niech pan ją denerwuje ile chce, ale czemu ja mam na tym cierpieć?! - Agata podniosła rękę pokazując czerwony nadgarstek.
T: Kto to pani zrobił?!
A: Ona! - pokazała na Wiktorię.
T: Ja mam dość. Wszystkie obowiązki mają być wykonywane na czas, a państwo macie nie zrobić sobie krzywdy. Tyle mnie interesuje. W jaki sposób państwo pracują mnie nie interesuje. Ja nie jestem dyrektorem przedszkola, tylko szpitala klinicznego. Wyjaśniajcie sobie to sami. Do widzenia. - dyrektor wyszedł z sali.
A: Nie wiem, jak on mógł się tak zachować.
W: Solidnie tego pożałował.
A: Wiki, idziesz ze mną na kawkę.
W: Jakiś nowych informacji się dowiem?
A: Maże, może. Chodź. Ciacho ci postawię na pocieszenie. - ciągnęła Wiki za rękę jak małe dziecko.
W: Przepraszam, ale jak widzisz, dziecko się niecierpliwi.
F: Yhm, pamiętaj, że za godzinę trudna operacja.
W: O boże, zapomniałam, ale to jak my to robimy?
A: Wiki noooo...
W: Wybacz Agatka, ale muszę się do operacji przygotować.
A: Ale Wiki noooo...
W: Czy ty masz pięć lat? Agatka, zrobię operację i kończę robotę. Jestem twoja na całą noc.
F: Szkoda, że nie moja.
A: Wie pan. Mi aż tak bardzo na Wiktorii nie zależy. Mogę ją panu odstąpić na wieczór - Wiktoria spojrzała wściekle na koleżankę - i noc też. - dodała chcąc zdenerwować przyjaciółkę.
F: Wiktorio, skoro mamy już błogosławieństwo twojej mamy, córki i przyjaciółki, możemy pójść na kolację?
W: Niech pomyślę... NIE!
F: Dlaczego?
W: Jakie są argumenty, żebym się zgodziła?
F: A jakie są, żebyś się nie zgodziła?
W: Takie, że nie mam ochoty.
F: Jaka ty jesteś uparta. Nie możesz mi czasem odpuścić?
W: Jeszcze czego brakowało. Powiedz lepiej jak operujemy.
F: A jak myślisz?
W: Gdybym rozmawiała z kimkolwiek innym, stawiałabym na tradycyjnie, ale rozmawiam z tobą, więc myślę, że tak jak mi kiedyś pokazywałeś ten swój patent.
F: W jakiej pozycji? - Wiktoria chwilę się zastanowiła i starała się w głowie połączyć wszystko, co wiedziała.
W: Pozycja nie jest najważniejsza. Do uzyskania pełnej satysfakcji najważniejsze jest doświadczenie i umiejętności wykonującej osoby. Liczy się także kont nachylenia, rozmiar i głębokość. Nie można działać też zbyt szybko. - No tak. Wiktoria miała na myśli satysfakcję dobrze wykonanego zabiegu, doświadczenie chirurga, głębokość, kont nachylenia i rozmiar skalpela i hamowanie nerwów na sali operacyjnej.
F: A jaką pozycję najbardziej lubisz?
W: Wybór pozycji zależy od sytuacji oraz warunków.
F: Dobrze. To gdzie to zrobimy?
W: Na sali operacyjnej. A gdzie?
F: Sala operacyjna? Ciekawa propozycja. Żyję trochę na tym świecie, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. - Agata nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Do Wiktorii dotarło o czym on mówił.
W: Ty gnido! Dobrze wiedziałeś o jakich pozycjach mówiłam!
F: Tak, wiedziałem. Mówiłaś o pozycjach w, ładnie określając, kontaktach płciowych. - Wiktoria poczerwieniała ze złości.
A: Nie no Wiki, ale serio mówiłaś, jakbyś...
W: Ty się już lepiej zamknij!
F: No cóż. Jedyne co mogę powiedzieć, to, że postaram się sprostać wymaganiom. Ale zastanów się chwilę, czy sala operacyjna jest na pewno dobrym miejscem. Tam jest spore okno. Chyba, że lubisz seks w miejscach publicznych. Dla ciebie wszystko.
Agata śmiała się patrząc na przyjaciółkę, która była już cała czerwona i zaciskała pięści ze wściekłości. Falkowicz dłonią odgarną jej kosmyk włosów z twarzy.
F: No cio, skarbie?
W: Radzę ci zabrać te łapy, bo skończysz gorzej niż Zapała. Ja mam mocne nogi.
F: Nogi? Wolałbym ręce. To jakieś nowe techniki?
W: Agata, zabierz mnie z tond, bo zaraz uduszę własnego szefa.
F: Podduszanie? Nie słyszałem. Ja chyba naprawdę jestem zacofany w tych sprawach.
W: Agata, ja się zaraz na niego rzucę.
F: Aż tak cię pociągam, że już nie możesz wytrzymać? - bardziej stwierdził niż zapytał. Internistka złapała Wiktorię za rękę, chcąc ją trochę uspokoić. Kobieta mocno zacisnęła dłoń na nadgarstku Agaty.
A: Ała. Wiki. - Agata syczała z bólu, a Wiktoria tylko zaciskała dłoń coraz mocniej. - Aaaa!!! Wiki, boli! - internistka miała już łzy w oczach z bólu zadawanego jej przez przyjaciółkę. - Wiiikiiii!
F: Wiktoria. Wiktoria, puść panią Agatę. - dziewczyna nie reagowała i cały czas mocno ściskała nadgarstek koleżanki.
A: Pomocy. - powiedziała błagalnym głosem. Musiała przyznać, że Wiki miała w ręce więcej siły nawet niż jej były mąż.
F: Wiktoria. - podniósł jej rękę i powoli udało mu się wyswobodzić dłoń Agaty.
A: Dziękuję. Jeszcze chwila i bym miała niedokrwienie. - Agata zaczęła masować czerwony nadgarstek.
F: Wiktoria, dobrze się czujesz?
W: Oprócz tego, że mam ochotę kogoś zabić, to tak.
F: Chodź. - Falkowicz zaciągnął Wiki do sali rehabilitacyjnej, a Agata poszła za nimi.
F: Musisz się odstresować przed operacją, bo jeszcze wybierzesz nie tą pozycję i nie będzie stuprocentowej satysfakcji. - pokazał ręką na worek treningowy - Myślałem, że przyda się panu Przemkowi, ale teraz chyba bardziej tobie. - Wiktoria zaczęła walić w worek.
T: Co tu się dzieje? - spytał wchodzący dyrektor.
F: Doktor Consalida się odstresowuje przed operacją.
T: O. Zna pani jakieś pozycje?
W: Nie znam żadnych pozycji! Nie będę się wypowiadać na ten temat! I najlepiej proszę nie wypowiadać przy mnie tego słowa!
T: Czy coś się stało, pani Wiktorio?
W: On się stał! - Wiki dalej waliła w worek.
T: Profesorze?
F: Ja nic nie zrobiłem.
W: Tak, tylko ja mówiłam o pozycjach przy cięciu! O głębokości, koncie nachylenia i wielkości SKALPELA! O doświadczeniu chirurga i o podjęciu decyzji co do pozycji przy cięciu podczas OPERACJI i o robieniu OPERACJI na stole operacyjnym!
T: Ja nadal słabo rozumiem.
A: Pan profesor źle zinterpretował słowa Wiktorii. Każde z nich myślało o pozycjach w innych... dziedzinach. O innej głębokości, koncie nachylenia i wielkości i o innym doświadczeniu. Wiktoria nie używała rzeczowników.
T: Słucham?! To o czym pan myśli w czasie pracy?!
F: Woli pan nie wiedzieć, dyrektorze.
T: Państwo mają tu pracować! - wściekał się Tretter - I skupiać się na PRACY!
F: Nawet pan nie wie jak ciężko się skupić przy takiej cudownej kobiecie, jak Wiktoria.
W: FALKOWICZ!!!
F: Tak, skarbie? - Wiktoria znowu zaczęła walić w worek, nie chcąc zrobić komuś krzywdy.
A: Niech pan ją denerwuje ile chce, ale czemu ja mam na tym cierpieć?! - Agata podniosła rękę pokazując czerwony nadgarstek.
T: Kto to pani zrobił?!
A: Ona! - pokazała na Wiktorię.
T: Ja mam dość. Wszystkie obowiązki mają być wykonywane na czas, a państwo macie nie zrobić sobie krzywdy. Tyle mnie interesuje. W jaki sposób państwo pracują mnie nie interesuje. Ja nie jestem dyrektorem przedszkola, tylko szpitala klinicznego. Wyjaśniajcie sobie to sami. Do widzenia. - dyrektor wyszedł z sali.
Haha.........pozycje......:D spadłam z krzesła..........świetne opo
OdpowiedzUsuńKiedy następna część tak na oko?? ;)
świetne!!!! :D
OdpowiedzUsuńBOSKIE i jak szybo *0* WOW !!
OdpowiedzUsuńMała prośba : Niech Agata wszędzie za nimi nie łazi troszkę więcej ich samych niż z Agatą :) !
Da się zrobić. Agata jest takim czymś, które coś palnie, jak nie mam pomysłów na ich teksty. Kiedy powinna, siedzi cicho.
UsuńNo tak ale jak czytam to wiem że Falko na pewno jej teraz nie pocaluje bo jest Agata :)
UsuńŚwietne :D Teksty Falkowicza mnie rozwalają. Dzięki ;)
OdpowiedzUsuńHahahahahaha xD O tych pozycjach ;-p Teksty Falka zarąbiste :) Ale mam prośbe daj jakiegoś buziaka albo coš takiego ;3
OdpowiedzUsuńGenialna część, teksty Falka po prostu mistrzostwo. Kiedy dodasz nexta?
OdpowiedzUsuńKiedy next? Nie lubie długo czekać na twoje opo ;-p
OdpowiedzUsuń