Ad: Heja. Macie za pół godziny dyżur. Pomyślałem, że chcielibyście się doprowadzić do ludzkiego wyglądu.
W: Dzięki. - kobieta ziewnęła.
F: Za pół godziny? Ja bym jeszcze pospał.
Ad: Chyba się przebrać powinieneś, bo nie wyglądasz zbyt idealnie. A do domu masz 20 minut drogi. I tak się spóźnisz.
F: Notorycznie zostaję na noc w pracy. Mam wszystko w gabinecie.
Ad: A co znaczy notorycznie?
F: Nieustannie, często.
Ad: Dzięki. To ja spadam.
W: Pa. - po chwili na salę weszła Woźnicka i zaczęła przecierać twarz Wiktorii wacikami z jakimś płynem.
W: Co ty odstawiasz?!
A: Życie ci ratuję. Wyglądasz jak upiór z rozmazanym makijażem. - internistka zmyła makijaż przyjaciółki i zrobiła jej nowa tapetę.
Na odprawie Sambor powiedział, że Tretter wzywa Falkowicza, Wiktorię, Agatę, Adama, Przemka i Ninę do siebie. Cała szóstka poszła do gabinetu dyrektora
T: A więc tak. W małej miejscowości, której nazwy pewnie nawet nie znacie, a ja nie umiem wymówić - pokazał im kartkę z dziwaczną nazwą miejscowości, której nikt nie mógł przeczytać - Odbędzie się szkolenie. Z tego o to zakresu. - pokazał im kartkę z tematami wykładów - Pojedziecie tam wszyscy.
F: Wybaczy pan dyrektorze, ale miesiąc temu sam wykładałem na szkoleniu z tego zakresu.
T: Zawsze można, no dokształcić się, yyy...
F: O co tu chodzi?
T: Chciałbym, żeby pan na tym szkoleniu... zajął się całą resztą. Niektórzy mają kłopot z punktualnością, inni z alkoholem, z wyglądem na eleganckich spotkaniach - spojrzał na Adama- i tak dalej. Ktoś musi tego... dopilnować.
F: Czyli mam tam jechać w roli opiekuna? - bardziej stwierdził niż spytał.
T: Bardzo proszę.
Ad: On lubi rządzić. Zgodzi się.
N: Ale ja się nie zgadzam!
F: Nie rób takiej minki, bo ci przybędzie zmarszczek.
N: Gnida.
F: Ależ spokojniej.
P: Ja nie pojadę nigdzie z mordercą!
T: Ile razy mam tłumaczyć to panu. Wszyscy jedziecie tam i koniec kropka. Wyjeżdżacie jutro rano.
N: Mam nadzieję, że tym razem nie jedziemy tym zardzewiałym gratem. - Poprzedni transfer szpitalny --->
T: No, to jest najtańsze, a szpital nie ma pieniędzy...
F: Pojedziemy prywatnymi samochodami.
N: Nie wszyscy je mają.
F: Ja i Adam mamy. Podzielimy się jakoś.
Ad: Ta, jeszcze benzynę będę palił. Mowy nie ma.
F: Dam ci na benzynę, ale zamknij już buźkę.
Ad: Ok, ale ty fundujesz też płyn do spryskiwaczy.
F: Zafunduję ci nawet obiad po drodze, ale bądź już cicho.
Ad: Fajowo. A złotą kartę pożyczysz? Do końca życia nie powiem do ciebie "zluzuj majty".
T: Te sprawy ustalicie państwo nie tutaj. Mam rozumieć, że mogę odwołać szpitalny transport?
W: Ja bym tego nie nazwała transportem dla ludzi. Co najwyżej, dla psów, chociaż z tego co wiem weszła ostatnio nowa ustawa o godziwym traktowaniu zwierząt.
T: A teraz definitywnie ustalmy kto z kim jedzie samochodem, żebyście się nie zabijali po drodze.
W: Ja z Andrzejem.
N: Ja z tą gnida do samochodu nie wsiądę.
P: Ja też.
T: Dobrze. Pani Agato?
Ag: No ja jak bym mogła się z wami zabrać, bo do samochodu, który prowadzi Adam boję się wsiąść.
F: Nie ma problemu. Czyli skoro to już ustalone, możemy iść.
T: Niech pan ich pilnuje, profesorze.
F: Może być miło.
T: W takiej sytuacji nie musicie tak wcześnie wyjeżdżać.
P: Co?
T: Domyślam się iż wasze samochody osiągają większą prędkość niż możliwości tego busu, czyli 20 na godzinę.
Ad: No mój wyciąga 300.
F: Jedziesz za mną. Mimo iż zniknięcie z powierzchni Ziemi pana Przemka i dr. Rudnickiej nie byłoby jakąś tragedią, to ty się czasem przydajesz i nie dam ci się zabić.
Ad: Troszczysz się o mnie.
F: Naturalnie. - zironizował.
Ad: Wredna gnida.
F: Głupi gówniarz.
T: Dobrze, skoro już wszystko ustalone.... Wierzę, że zapanuje pan nad nimi. Do widzenia. - otworzył przed nimi drzwi, pokazując ręką, żeby spadali z jego gabinetu.
W: Czemu nie może stać się nic ciekawego? Tu jest za spokojnie. - Niezadowolona weszła do jego gabinetu.
F: Wiki, nie masz co narzekać. Lepiej spokojnie niż, jeśli mamy mieć 2 wyrostki na godzinę.
W: Ale ja bym chciała jakąś adrenalinę!
F: Adrenalinę, mówisz kochanie. - podszedł do niej i złożył pocałunek na jej szyi obejmując ją od tyłu.
W: Nie takiej. Jakaś trudna operacja by się przydała.
F: Dyrektor Tretter był tak wspaniałomyślny, że pozwolił dzisiaj całej naszej szóstce wyjść wcześniej, bo jutro wyjeżdżamy. Idę na tą operację, o ile można tak nazwać wyrostek.
W: Wyrostek?
F: Dobry chirurg umie we wszystkim dostrzec coś fascynującego. Poza tym mam Adama na asyście. Po torturuję go klasyką.
W: To ja na kawę z Woźnicką i spadam do hotelu. Na ile my w ogóle jedziemy?
F: Trzy noce.
W: Od kiedy wyjazd liczy się nocami?
F: Spytaj szanownego dyrektora.
W: Ja lecę. - pocałowała go i szybko wyszła z gabinetu.
3 godziny później.
W: Aga, ty masz zawsze mniej rzeczy. Daj swoją walizkę, a ty weźmiesz moją.
A: Niech ci będzie.
Godzinę później.
W: Jasna dupa!
A: Co jest?
W: Rozwaliła się twoja walizka z Biedronki. Oddawaj moją.
A: Chyba żartujesz! Spadaj.
W: To w co ja mam się spakować? Wszyscy jedziemy, więc nie mam od kogo pożyczyć walizki.
A: A Falkowicz?
W: Przecież on też jedzie.
A: On ma wszystkiego dużo. Może walizek też.
W: I co ja mam od niego walizkę pożyczyć?
A: Albo pakować się w foliowe siatki.
W: Spytać zawsze można. - zadzwoniła do niego.
W: No cześć. Bo jest taka sprawa. Nie miałbyś pożyczyć walizkę?
F: Walizkę?
W: Zamieniłam się z Woźnicką, bo on miała większą, a teraz ten jej chłam się rozwalił. Ona powiedziała, że skoro masz wszystkiego dużo, to może walizek też.
F: Jak dużą chcesz?
W: No taką jaką masz.
F: Mam z 10.
W: Po co ci to wszystko.
F: Przydaje się czasem.
W: Ok, to coś sporego.
F: Przywieźć ci, tak?
W: No jakby to nie był kłopot.
F: Oczywiście.
Świetna część ! Falko opiekunem -hahha :D... Reakcja Niny i Przema -:P Nie mogę doczekać się części opisującej tą "wycieczkę".. Andrzej przygotowany na każdą sytuacje...10 walizek ..no ,no...Wiki i jej chęć adrenaliny... Adaś i jego tępota... Ciekawie sie zapowiada....Czekam na next ! :D
OdpowiedzUsuńSuper część, Falko ma wszystkiego duźo i do tego jest opiekunem grupy ciekawie sie zapowiada.
OdpowiedzUsuń