LICZBA WYŚWIETLEŃ

sobota, 29 marca 2014

CZĘŚĆ 53 Głupie żarty

W: Paweł, ja cię zabiję! - wysyczała widząc swojego znajomego w mundurze, który na widok Consalidy ze łzami w oczach wybuchł śmiechem.
P: A skąd wiesz, że ja cię teraz nie aresztuję?
W: Bo znam ciebie i twoje genialne poczucie humory!
F: Moment. To był żarty?
P: Taa. To co Wiki, mogę liczyć na kawę? - kobieta zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
Ag: Wiki, ja nie chcę się wtrącać, ale zatrzaśnięcie drzwi przed nosem policji....
W: To jest mój znajomy, dawny znajomy. Paweł.
F: To był żart. Ktoś ma genialne poczucie humoru.
Ag: Ten Paweł?
W: Nie, twój mąż. Agata, no.
Ag: Ja lecę. Może coś z tego będzie. - wyszła z hotelu.
W: Wariaci.
F: Zdecydowanie.
Ad: Heja! - do hotelu wpadł Adam.
W: I zaczyna się wariatkowo.
Ad: Nie stęskniłaś się za mną? Ja bardzo i liczę na gorące i namiętne powitanie.
F: Adam.
Ad: No co?
W: Stajesz się już obleśny.
N: ADAM!!! - usłyszeli wrzask Niny zza drzwi.
Ad: Aaa walizki zapomniałem jej dać. - wyszedł z hotelu.
W: Co za wariatkowo.
F: Zgadzam się. Spędźmy może ten dzień, jak cywilizowani ludzie.
W: Jakieś propozycje.
F: Propozycje, pozycje.
W: Liczyłam, że jesteś bardziej kreatywny.
F: Nawet bardzo.
W: Nie o tym mówię. Wymyśl coś innego.
F: Ech. A na co masz ochotę?
W: Eee...
Ad: Hej, robię imprezę. Mam nadzieję, że będziecie. - do hotelu wrócił Adam.
F: Tak, na pewno. - zironizował.
Ad: Robię kulturalna imprezę, wiem, nie dowierzacie. Będzie... kilka par ze szpitala.
W: Par?
Ad: No tak, par. Tak mnie naleciało na romantyzm.
F: Nie wierzę. Jaki haczyk?
Ad: No nie ma.
F: Adam.
Ad: No Agata jest fajną dziewczyną i sama jest.
F: Kombinuj stary, kombinuj.
W: Chcesz Agaty na jedną noc, prawda?
Ad: Nie, może by wyszedł z tego jakiś związek, czy coś.
F: Nie wierzę.
Ad: Oj tam. To będziecie?
W: A Zapała?
Ad: Zgodził się was ignorować i nie zwracać na was uwagi. Andrzej, podpisz. - podał bratu dokument.
F: Co to?
Ad: "Przysięgam na grób mojej matki, że nie odezwę się ani słowem, ani nie pobiję się z Zapałą
dnia 29 marca 2014 roku." - przeczytał - Podpisz.
F: Na grób naszej matki?
Ad: No.
F: Mam ci podpisywać pakty? - spytał z niedowierzaniem.
Ad: No.
F: Nie "no".
Ad: Oczywiście, przepraszam papo.
W: Papo?
Ad: No.
F: Nie "no" i Adam, tłumaczyłem ci już, że nie jesteś moim synem.
Ad: No i? Niezłym ojcem byś był.
F: Zaczynasz mnie przerażać.
Ad: Oj no. Podpisz rzesz i bądźcie o 20:00.
F: Zwariowałeś i nie "no". Oducz się tego wreszcie. - podpisał dokument dany mu przez Krajewskiego.
Ad: Spoko.
F: Nie "spoko".
Ad: Ale o co ci chodzi teraz?
F: Wyrzuć ten wyraz ze swojego słownika.
Ad: Okey.
F: Ten też.
Ad: Zluzuj.
F: Ten także.
Ad: To jak ja mam do cholery mówić?!
F: Tak jak ja.
Ad: Wszystko mi karzesz robić jak ty! Czy ty uważasz, że jesteś we wszystkim idealny?! Nie jesteś najwspanialszy!
W: Adam, wybacz, ale mógłbyś jednak wziąć przykład z Andrzeja.
Ad: Co wy do cholery jasnej...?!
W: Spokój. Tylko spokój może nas uratować.
Ad: Powariowaliście ludzie.
F: Starczy tego tematu.
Ad: No.
F: Nie "no"
Ad: Miałeś skończyć.
F: Ty także.
W: Stop.
Ad: Dobr... dobrze.
F: Brawo.
W: A swoją drogą, to za długo na tej twojej imprezie nie wytrzymamy. Raczej nie dla nas ta twoja muzyka.
Ad: A nie, bo to będzie taka impreza dla starych nudziarzy. Latoszek będzie, Sambor...
F: O! Będę miał okazję poprosić ordynatora o długopis.
Ad: Podpisz. - dał profesorowi kolejną kartkę - "Przysięgam na grób swojej matki, że nie będę rzucał do ludzi swoimi złośliwościami dnia 29.03.2014." - przeczytał na głos.
F: Adam, przesadzasz.
W: Kto tam jeszcze będzie ciekawy?
Ad: No w sumie, to zaprosiłem cały szpital.
F: Mam nadzieję, że personel, a nie pacjentów.
Ad: Spo... spokojnie.
F: Gratuluję. - do hotelu weszła ewidentnie zawiedziona internistka.
W: Co jest?
Ag: Mogłaś powiedzieć, że on ma żonę! - warknęła i zatrzasnęła się w swoim pokoju.
F: Kombinuj Adam, kombinuj.
Ad: Tsa. Może dostanę jakąś dobrą radę?
F: Wybacz, ale szkoda mi Agaty na ciebie.
Ad: Wiesz co...
W: Dobra. Adam, szykuj imprezę.
Ad: Już wszystko gotowe.
W: Adaś, imprezy nie ograniczają się do wudki.
Ad: Przecież nie jestem idiotą. Mam kilkanaście opakowań gumek.
W: Chyba sobie darujemy tę imprezę.
Ad: Nie no. Woźnicka powiedziała... Woźnicka! Co powiedziałaś?!
Ag: Najczęściej to mówię, żebyś spierdalał z tego hotelu!
Ad: Nie to!
Ag: Że mieszkania nie są teraz takie drogie!
Ad: Dalej!
W: Przestańcie się drzeć.
Ad: To ty z Agatą wymyśliłaś taki system.
W: Chyba raczej Zapała, Borys i Agata.
Ad: Mniejsza o to. Woźnicka, co mówiłaś?!
Ag: Żebyś wypierdalał!
Ad: Nie to!
Ag: Żebyś poszedł mieszkać u jakiejś panienki, albo w dyskotece!
Ad: Nie to!
Ag: Żebyś spierdalał! - z jednego z pokoi wyszedł Borys, stanął na środku salonu i wrzasnął:
B: Kto ma ładowarkę do laptopa?!?!?!
P: Ja!!! - z drugiego pokoju wyszedł Zapała z ładowarką.
F: U was jest taki system komunikacji?
W: Mniej więcej.
Ag: Kto ma jedzenie?!?!?!?! - wrzeszczała na cały hotel Agata.
Ag: No tak, jak zwykle nikt. Zamawiam pizze!!! Kto chce?!?!?!?!
P: Ja!
B: Ja też!
W: Andrzej?
F: Pojedźmy może do restauracji, kochanie.
W: Jak chcesz.
W: Dla nas nie!!!
Ag: A Krajewski?!?!?!
Ad: Ja chce!!!
AG: Ok! Dawać kase!!!
B: Ja nie mam!
P: Ja mam 2 zeta!
Ad: Andrzej, pożyczysz 3 dychy?
F: Proszę cię bardzo. - podał mu 100 zł.
Ad: 3 dychy by wystarczyła.
F: Nie noszę drobnych.
Ad: Jakich drobnych?! To nie są drobne!
F: Dla jednych są, dla drugich nie.
Ad: To co ty płacisz tylko setkami?!
F: I dwusetkami.
Ad: Tobie to dobrze, Wiki.
W: Materialista.
Ad: A kto nim nie jest w tych czasach? Woźnicka. Mam stuwe od Andrzeja.
Ag: To dobrze, bo ja nie mam kasy.
Ad: To po co się pytałaś, czy zamawiamy pizze?!
Ag: Bo jestem głodna, a kasa mi się skończyła. Pensję za tydzień dostanę.
W: To za co ty będziesz żyć?
Ag: Te szpitalne żarcie dla pacjentów nie jest takie złe.
W: No właśnie, co jutro na obiad?
Ag: Chyba łazanki.
W: To dobrze, nikt się nie zorientuje, jak trochę zjemy. Ale przecież w domu też musisz za coś żyć przez tydzień.
Ag: Będę żerować na tobie.
W: Wiesz co...
Ag: Coś muszę jeść przecież.
W: Ty jesteś jeszcze winna za rachunki 4 stuwy.
Ag: No bo ten róż i ta szminka Chanela... To było takie piękne. Wiki, po prostu, no pokazywałam ci, idealnie dopasowane odcienie, takie cudowne... - zaczęła rozpływać się nad kosmetykami.
W: Galerianką zostań.
Ag: Chyba cię pojebało.
Ad: No bo mi też się skończyła kasa... I Andrzej, może byś coś, no pożyczył?
W: Nie przejmuj się nimi. To są wariaci.
Ag: Ej! A ty ile razy pożyczałaś od nas?
W: Bo ja jeszcze córkę utrzymuję, a ty kupujesz szminki po 200 złotych.
Ag: Bo sobie kiedyś obiecałam, że to kupię.
W: No to kupuj szminki i nie jedz przez tydzień.
Ag: Boże, no.
Ad: Andrzej, pożycz z 6 stówek.
F: Czy ty nie przesadzasz? Ja nie jestem bankiem.
Ad: Wiem. W banku jest mniej kasy.
F: Adam, ja ci płacę 4 tysiące i masz jeszcze 3 ze szpitala, a do tego z operacji w klinice 2. Na co ty wydajesz 9 tysięcy?
Ad: Ty więcej wydajesz co godzinę.
F: Twój poziom życia nie wygląda na taki w którym byś tyle wydawał.
Ad: Boże, każdy ma jakieś potrzeby.
F: Ty i te twoje potrzeby.
Ad: Stary, nie wiesz jak fajowo jest z cnotką.
W: My tu jesteśmy!
Ad: Nic co ludzkie nie powinno być obce lekarzowi. Bo wiesz Andrzej, one są takie niewinne, delikatne, zrobisz z nią co chcesz. I jak w nią wchodzisz...
F: Adam! Adam, starczy! Dziękuję za twą szczerość, ale naprawdę mi  już starczy!
W: Popieram. Nie każdy ma ochotę słuchać o twoich doznaniach.
Ad: Agata waszych słuchała. - Wiktoria i Andrzej spojrzeli na blondynkę.
Ag: Ja nic nie mówiłam!
F: Adam. - warknął - Czy ty gówniarzu założyłeś nam podsłuchy?!
Ad: Byłem ciekawy, czy wytrzymacie trzy dni bez siebie. Seksoholizm.
F: Adam!
Ad: No co Adam, Boże no. Sam zakładasz ludziom podsłuchy.
F: Ale nie po to, żeby nasłuchiwać takich rzeczy!
Ad: Nieźle Wiki opracowałeś. Jak się wzięło na najgłośniejsze, to powiem ci, że genialne.
F: To jest poniżające.
W: I obleśne.
F: Zastanawiam się teraz, czy mu przywalić, strzelić z pistoletu w głowę, czy zamknąć w czubkolandi.
Ad: Ha! Spróbuj mi coś zrobić, a odgłosy namiętności Wiki i profesora Falkowicza usłyszy cały świat.
Ag: Adam, przeginasz!
F: Posłuchaj gówniarzu. Ty możesz ośmieszyć co najwyżej siebie udostępniając to komuś, a ja mogę cię zniszczyć. Zabiorą ci dyplom, pójdziesz do pierdla, albo zamkną cię w wariatkowie. No chyba, że wolisz być zamordowany przez jedną z mafii, które licytują się o twoją głowę. Co wybierasz?
Ad: Dobra, usunę to.
F: Mądra decyzja.
W: Jesteś obleśny Adam.
Ag: Ja bym powiedziała dziecinny. Jak małe dziecko zakłada podsłuchy w sypialni rodziców.
Ad: Oj Aga...
Ag: Przeginasz Adam. - kobieta wyszła z salonu.
W: My chyba też już pójdziemy.
F: Zdecydowanie. Do widzenia. - oboje wyszli z hotelu.
W: Co za debil.
F: Wiem.
W: Ja nie pojmę tego. Czy on jest chory?
F: Z tego co wiem, nie.
W: Czyli nie da się tego wykluczyć.
F: Ja już nie wiem, co z nim jest nie tak. Normalna rodzina, wszystko idealne, a on uciekł od niej i się staczał.
W: Idiota z niego. Jak można...?
F: Nie wiem.
W: Nie wróże mu powodzenia u Agaty.
F: To chyba lepiej.
W: Tak. Gdzie jedziemy?
F: Na kolację.
W: A nie uważasz, że kolacji nie je się o 13:00?
F: Przyzwyczaiłem się do mówienia o kolacjach.
W: No to może... nie wiem.
F: A co pani doktor powie na basen?
W: Basen? Jedzie chlorem, tłum, nie ma jak się ruszyć. Nie.
F: A jeśli znajdę ci basen, gdzie będziemy sami?
W: Andrzej, nie da się wykupić całego basenu.
F: Jedziemy?
W: Co ty wymyśliłeś?
F: Tak, mam basen w domu. Sauny i jacuzzi też.
W: Słucham?
F: W czym problem?
W: W domu?!
F: Tak.
W: Idę po jakiś struj.
F: Nie musisz.
W: Ha ha ha.
F: Doprawdy, nie musisz. Będziemy sami, kochanie.
W: Czy ja dobrze rozszyfrowałam pana myśli, profesorze?
F: Wydaje mi się, że tak, pani doktor.
W: Czyli zapraszamy Agatę i Adama. O to ci chodziło, prawda?
F: Ty ruda złośnico.
W: Idę po strój.
F: Nie idziesz.
W: Przecież...
F: Przecież będziemy sami. A ja bardzo lubię podziwiać twoje wdzięki.
W: Nie wygłupiaj się. Idę...
F: Nie idziesz. - podniósł kobietę.
W: Pomocy! On mnie porywa!
F: Nikt ci nie pomoże, moja piękna księżniczko.
W: Jesteś okropny.
F: Może i jestem. A może nie jestem?
W: Postaw mnie.
F: A co z tego będę miał?
W: Zobaczymy, zobaczymy. - kobieta go pocałowała.

Spędzili razem cały dzień... i noc :)

5 komentarzy:

  1. Fajne, cudowne, świetne........ WOW basen, sauna i jacuzzi...... fajnie :) Cudna część już myślałam, że ich aresztuje policja ;)
    Kiedy następna część?? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne. A już mi się wydawało że Adam zmądrzał a jednak.... basen sauna i jacuzzi w domu też bym tak chciała. A będą może następne części tej gazetki Niny Borysa i Przemka???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, nie wiem jeszcze. Trochę się musi u FaWi zdarzyć, żeby nina i boryd mieli co przekształcać na swoją wersję

      Usuń
  3. Hhaha Adam zidiociał do reszty....Agata bez kasy cały tydzień...basen...no...Cudowna część ! Też czekam na gazetkę Borysa i Niny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Założyłam to konto dla twojego opka ;)
    Na twoim asku i ogólnie podpisywałam sie ~ruda
    :D
    ~ruda

    OdpowiedzUsuń

Proszę, komentujcie.
To bardzo motywuje :)
Można komentować anonimowo. Ogarnęłam to jakoś.