Wiki otworzyła. Stali w drzwiach i w milczeniu przyglądali się sobie. Falkowiczowi pierwszy raz w życiu zdarzyło się zaniemówić na widok kobiety.
W: Yyyy...
F: Dla najpiękniejszej kobiety na świecie. - podał jej bukiet czerwonych róż - Wyglądasz olśniewająco. - pierwszy raz słyszała, że nie mówi pewnym głosem. Wcześniej uważała go za znajomego, nawet zaczęło podchodzić to pod przyjaciela, który się do niej przywala. Przystojnego i pociągającego. Intrygował ją. Miał dziwny charakter, przy nim nie była niczego pewna. Sama się sobie dziwiła, ostatnio czuła się przy nim swobodnie, a teraz nie umiała wydobyć z siebie słowa.
W: Dziękuję. - to jedyne co udało jej się wydukać. Onieśmielały ją te komplementy. Utonęła w szarych tęczówkach profesora. Znowu stali nieruchomo zachwycając się głębią swoich oczu. Odgarnął kosmyk jej włosów i objął ją w tali. Ich twarze dzieliły centymetry. Rozchyliła bezwiednie wargi. Pocałował ją. Delikatnie, subtelnie. Po chwili całowali się namiętniej, tak jakby to był ich pierwszy i ostatni pocałunek. W pewnym momencie kobieta odsunęła się od niego.
W: Chodźmy. - powiedziała niepewnie. Oboje niezbyt wiedzieli jak się zachować. Zdjęła z wieszaka płaszcz. Wziął go od niej i pomógł jej go założyć. W milczeniu przemierzali drogę do jego willi. Nigdy jeszcze nie czuła się przy nim tak onieśmielona, już nie mówiąc o innych facetach, przy każdym czuła się jakby miała kolejne dziecko. Przy Andrzeju było inaczej. Była prawdziwą kobietą. O tym marzyła w dzieciństwie i jako nastolatka. Nie okazywała tego, ale podobało jej się to jak profesor ją traktował. "Prawdziwa kobieta powinna być damą. Elegancką, kulturalną i z klasą" - sama nie wiedziała gdzie to usłyszała, ale te słowa wyjątkowo zapadły jej w pamięci. Zawsze łatwiej było być jak wszyscy. Jako nastolatka próbowała być elegancka i kulturalna, ale odróżnianie się od innych było trudne. Wolała trochę poudawać i być akceptowana w 100% przez wszystkich. Z czasem się do tego przyzwyczaiła, ale mimo to miała w sobie te trzy cechy. Zawsze była w niej ta odrobina starodawności. Przy Falkowiczu czuła się wręcz idealnie.
F: Jesteśmy na miejscu. - z zamyślenia wyrwał ją głos Andrzeja, który wysiadł z samochodu i otworzył jej drzwi.
W: Tak, przepraszam, zamyśliłam się. - powiedziała wysiadając z czarnego samochodu.
F: A można wiedzieć o czym myślałaś?
W: Pozwól, że to pozostanie moją tajemnicą. - uśmiechnęła się delikatnie.
F: Jak uważasz. Ja i tak się wszystkiego dowiem.
W: Zobaczymy. - weszli do willi i skierowali się do salonu. Po chwili Falkowicz postawił przed Wiktorią talerz z jedzeniem.
W: Łosoś?
F: Mam nadzieję, że będzie ci smakował.
W: Masz szczęście, że uwielbiam ryby.
F: Wiem.
W: Niby skąd?
F: Właśnie mi o tym powiedziałaś. - podniósł kieliszek z winem - Z nas.
Wiktoria chwilę się zastanowiła.
W: Niech ci będzie, za nas. - stuknęli się kieliszkami - Przejdźmy do degustacji. - spróbowała ryby - Genialne. Ile ty masz talentów?
F: Wiele. - zjedli kolacje, miło rozmawiając. Wiktoria znowu poczuła się swobodnie rozmawiając z Andrzejem.
F: Może przesiądziemy się na kanapę?
W: Oczywiście. - usiedli na skórzanej kanapie i wpatrywali się w siebie.
F: Jesteś cudowna.
W: Mógłbyś przestać?
F: Nie. Jesteś najwspanialszą kobietą jaką spotkałem. Zmieniłaś mnie, wyciągnęłaś z tego dziwnego świata w którym liczyła się tylko praca i pieniądze. Jesteś pierwszą kobietą, którą pokochałem. Nigdy nie wierzyłem, że istnieje coś takiego jak prawdziwa i szczera miłość. Kocham cię.
Wiktoria siedziała nieruchomo zapatrzona w niego jak w obrazek. Pocałowała go. Całowali się namiętnie, jednocześnie delikatnie. Było jej tak dobrze. Czuła się bezpieczna. Pierwsza to przerwała. Odsunęła swoją twarz od jego na nieznaczną odległość.
W: Ja... ja też cię kocham. - powiedziała powoli, niepewnie. Bała się tych słów. Używanie ich zdecydowanie było już deklaracją, a ona nie lubiła składać deklaracji i obietnic. Zawsze bała się, że się z nich nie wywiąże, dlatego tak ciężko przyszły jej te słowa, jednak wiedziała, że czas skończyć udawanie i granie tylko znajomych. Znowu się pocałowali.
F: Zaufaj mi. - poprosił gdy się od siebie oderwali.
W: Już dawno zaufałam. - wpiła się w jego usta z wielką namiętnością. Usiadła okrakiem na jego kolanach.
F: Zostaniesz?
W: Agata zabroniła mi wracać na noc. - utonęli w namiętnych pocałunkach. Zaniósł ją do sypialni. Kochali się całą noc. Wciąż nie mogli się sobą nasycić. Kochali, nie uprawiali zwykły seks. To dwa słowa o tak podobnym znaczeniu, a tak różniące się od siebie.
GENIALNE........cudowne,wspaniałe,boskie,świetne........ta kolacja zmieniła wszystko, wszystko. :)
OdpowiedzUsuńKiedy next??? <3
Wow! Baaaaardzo podoba mi się ta część, jest taka prawdziwa, uczuciowa i deliatna, a przede wszystki inna od pozostałych. Wcześniejsze były bardzo komiczne, czasami aż za bardzo... Jednak wolę Twoje opowiadanie w takiej wersji jak ta część. Wspaniałe jest to, że wreszcie Wiki zaczęła na poważnie trakować to co jest pomiędzy nią a Andrzejem. Mam nadzieję, że będą razem szczęśliwi. Jedna rzecz, której mi brakuje to hot! :p Liczę na to, że pojawi się on w kolejnej... :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! :-*
Bardzo dziękuję.
UsuńCo do hota, to nie sądzę, żeby był w kolejnej części. Trochę dziwnie czułabym się opisując takie sytuacje. Może w końcu kiedyś napisze, ale nie sądzę, żeby był dobry
Fajgsgghjbdgrvijhgf nic mi innego na myśl nie przyszło !!!! :DDDDDD
OdpowiedzUsuńPięknie... Zupełnie inaczej niż do tej pory. Podoba mi się :) Wprowadzenie większej ilości opisów wydłuża chwile, tak wspaniałe chwile. No, moja droga tą częścią wprowadziłaś mnie w zachwyt. :D
OdpowiedzUsuńOpisy, to jest wyjątek u mnie :)
UsuńNie piszę ich zbyt dużo, ale tu...
Super:) Czekam na nexta:D
OdpowiedzUsuń